Takie atrakcje to tylko w Warszawie.
Wiewióry wszyscy znają, każdy miał jakąś na ręku. Ale sarna? To już większy kaliber. A i pasztet dobry można z niej zrobić...
- Co tam stoi?
- Pies jakiś...
- Nie, za chude nogi ma. Podejdźmy
No i podchodzimy, podchodzimy. Skradam się w glanach, gałęzie trzeszczą, liście szeleszczą a ona nic! Ha! Ale ze mnie skradacz :D
Uchwycić sarnę mega zoom'em 300mm albo i więcej to nie sztuka. Ja komórką ustrzeliłem sarnę :D Ha!