dawno nie było notki, wiec ta moze sie okazac długa. zobaczymy w praniu

od poczatku marca wzięłam się za siebie przy pomocy Emila. Tak jest to zajebisty człowiek, ogarnięty i wykształcony w tym co robi i serio serio fest spoko z charakteru. Nie, nie chodze do niego na treningi, wtedy po miesiącu bym pewnie wyglądała już git ;p ale drogą internetową współpracujemy. Także przez te dwa miechy skupiałam się na diecie i treningach i dobrze ze cos takiego sie stało, bo miałam jakis cel. w przeciwnym razie nie wiem, co bym ze sobą zrobiła. serio terqaz wiem ze w tych niemczech dobiło mi psychike jeszcze bardziej niz myslalam, z nieszczescia, z nudow wpierdalalm, a teraz w sumie zaczelam sie interesowac zywieniem i tym co sie chemicznie dzieje w organizmie. wlasnie jestem 4 dzien na przyzwyczajaniu organizmu do czerpania energii z tłuszczów. dzisiaj na treningu mialam co chwile mroczki przed oczami - emil uprzedzal, a nie wierzylam ze tak sie moze dziac. serio, ale jestem dobrej mysli, za pare dni ciało sie przyzwyczai

za 1,5 tyg. wyczekana majówka z minimalnym budżetem xd niestety czasem tak bywa. ale zycia nomada mnie nie straszy, serio teraz często sie nie maluje, na zloty jezdzi sie w ciuchach wygodnych i takich, których nie szkoda zniszczyc a i freeganizm nie jest mi obcy ^^ pozniej zobaczymy co los przyniesie.

i tak niemcami juz czas zmarnowałam, choc caly czas probuje sobie wmowic ze nie zmarnowalam, bo w sumie czegos nowego sie dowiedzialam, jakies nowe doswiadczenie zyciowe

kolejna rzecz, musze sie juz z chaty wyprowadzic, bo moje nerwy są juz na granicy, jak miarka się przebierze, to z nikim juz z rodziny nie bede chciala kontaktu utrzymywac. nie mam zamiaru tutaj opisywac szczegółów, łooo a nazbierałoby się full, ale przed soba cel, rumunia, a juz blizej niz dalej.

serio jak teraz nabrałam dystansu do wszystkiego co bylo przedtem to tak, jakbym byla innym człowiekiem, czasem nie umiem wytłumaczyc moich dawnych poczynań, odcinam sie od tego

zaczelam teraz duzo wiecej zauwazac

widze swoje wady, nad ktorymi chcialabym popracowac, ale nic z tego nie wyjdzie ;p

nie wiem dokad zmierza moje zycie, bo w sumie chcialabym wszystkim pierdolnac i ruszyc przed siebie, ale co?

sprawy sercowe sa tak skomplikowane jak lato z radiem. nawet sie nie wypowiem, bedzie co ma być

czego sie nauczyłam o sobie? ze w kontaktach z ludzmi brak mi odwagi

ze w podejmowaniu niektorych decyzji brak mi odwagi i cały czas gdzies tam patrze sie na rodzine? bo nie chciałabym zawieźć oczekiwań rodziców, a jednoczesie wszystko co chciałabym robic z całego serca jest wbrew ich oczekiwaniom. full juz poswieciłam i poświęcam a nikt tego nie docenia i nigdy nie doceni..
oni mnie widza jako matke polke. mąż, gromadka dzieci praca i czeste ich odwiedzanie, mieszkanie gdzies w poblizu, najlepiej zbudowac dom koło nich, kumac sie z ludzmi ktorzy w dupie byli gowno widzieli, nie maja pojecia o świecie i zyja w ciasnych ramach.. i.. to jest wszystko to, czego nie chce

 kwestia ludzi i kolezenstwa. w koncu doceniłam niektore osoby, mimo iz nie mialam sposobnosci sie psotkac, ale rozmowy git i wychodzi na to ze to otoczenie samo jakoś się zawęziło. juz tez nie jest tak ze pojade gdzie daleko zeby pojsc na wspolny melanz- bo mi na tym nie zalezy, ale moge pojechac gdzies zeby pogadac, posiedzec i wspolnie spedzic czas. Przez ostatniedwa miesiace tez zbytnio nie przesadzalam z wypadami bo to nie sluzylo diecie i treningom ;p musialam wybrac, ale to sie skonczy i znow bede mogla cos porobic

poznalam dzieki Bartowi i uwielbiam. na okeana mam taki szał teraz ze sie w pale nie miesci. w sumie mam sentyment i jakos łacze to ze Bart pomogl mi sie odczepic od tego skurwisynstwa akademickiego, otworzylam sie na ludzi i muzyka ta tez jest full emocjonalna. musze tez przyznac ze w sumie tesknie za Bartem, bo widzielismy sie na sylwestrze, pogadalimsy tez powaznie, ale ZA MAŁO, bo jak zwykle jak na integracjach było za duzo ludzi. 

https://www.youtube.com/watch?v=dUuLNnUEeZM