Piątek ~~
wycieczka rowerowa, zacnie było.
ta nasza równoważnia. Co jak co,ale czułam się jak ostatni uke o brutalnym seme.
...
Pod wiatą było fajnie fajnie.
poza tym mam ,z 'nieznanych przyczyn' ślady ludzkich zębów na ręku (Ty szatanie ,ty -.-')
Po powrocie wpadłam do babci na obiad, a później mamcia podpowiedziała mi ,że do Sławin jest ŁATWIEJSZA droga. no dobra ,jadę. A tu ląduję na jakieś łące. 0 cywilizacji. zero zero.w końcu znalazłam jakąś ścieżkę, i szłam nią.wyszłam w taki sposób,że odkryłam,iż kołeczko nawaliłam.
stwierdziłam "JADĘ PRZEZ MIASTO I CO TAM,ŻE CZĘSTE WYPADKI~~!"
I tak oto dotarłam do Oli kochanej <3
Byłyśmy na żwirowni, w polu...
Do domu przywiozłam kwiatki w staniku <3
Fazka na Fantastic baby, jak zwykle. potem idiotyczne zdjątka kamerką i inne dureństwa xD
"-PADNIJ ~~
-EJ,chcesz mnie zgwałcić w zbożUUUU?"
"Jak w jakimś filmie , hehe.
<RATUJ MNIE, BO SPADAM> "