The world is calling.
Zdjęcie z dzisiaj rano.
Przed moim wyjściem do mojej cudownej i ukochanej szkoły.
Gdzie miałam już dzisiaj pierwsze lekcje.
I gdzie siciliano każdemu dał pocztówkę z Palermo.
Zachowałam poker fejsa.
Nie chciałam mu się roześmiać w twarz, haha.
No dobrze.
Więc jak zwykle udałam się z Massimem i Anii, żeby zobaczyć pierwsze klasy.
Nie są tacy źli na pierwszy rzut oka.
Wyglądają na trochę przestraszonych.
W tamtym roku to był w ogóle szał.
Ciekawe, czy wielka fanka Chrisa już się odkochała. xD
O, i znowu rozpisałam się o szkole, ale co począć.
Wcale właściwie tak dużo tutaj nie piszę.
Ale nawet nie chce mi się pisać dłuższych notek, po co to komu.
Chciałabym trochę słońca i chciałabym ładnie narysować traktor.
Bo go wczoraj nie narysowałam, a przecież ma służyć Henriemu przez długie lata.
A i właśnie muszę porobić ćwiczonka z hiszpańskiego.
O, i zjadłabym coś.