Całkiem przypadkiem, może w autobusie, pośród rozgadanych, ciasno ściśniętych ludzi, może na szkolnym korytarzu, gdy przechodziła obok którejś z klas, albo na chodniku, mijając śpieszących w różne miejsca ludzi. Nie wiedziała gdzie usłyszała urywek czyjejś wypowiedzi, mówiący o czymś bardziej potrzebnym niż tlen. Czasem próbowała się tego pozbyć, ale dziwne zdanie usilnie wracało i krążyło z myśli do lekko rozchylonych ust. Aż w końcu mimowolnie, wypowiedziała to głośno. Całe zdanie, cztery wyrazy, streściła w jednym, krótkim "On".<3