Dobrze, przyznaję. To nie tak, że nie tęsknię, bo tęsknie. Tęsknię za pocałunkami , za krzykami podczas kłótni czy sytuacji gdy policja nas przy czymś złapała. Tęsknię za przeklinaniem Twojego imienia o drugiej nad ranem, gdy dopiero odprowadzałeś mnie do domu. Tęsknię za tym uśmiechem, który wywoływałeś zwykłym spojrzeniem. Tęsknię za byciem Ci potrzebną, za świadomością, że jestem dla Ciebie kimś ważnym. Tęsknię za wtulaniem się w Twoją bluzę. Tęsknię za Twoimi czysto brązowymi tęczówkami. Za śmiechem. Tęsknie za wszystkim co nam się przytrafiało, za wszystkim co jest związane z Tobą, ale nie tęsknię za Tobą, zauważ to. Nie tęsknie za człowiekiem, tylko za tym co z Tobą przeżyłam i czego doświadczałam każdego dnia. Nawet tęsknie za łzami, które wylewałam z Twojej winy, bo szybko je ocierałeś. To nie zmienia faktu ze cie nienawidze.