I heard
that you're settled down
that you
found a girl
and you're
married now.
Dobry wieczór, bardzo dobry. Mrok za oknem, zapach imbiru z magicznego kotowego kubka. Burdel dookoła, bosko wszystko jedno, trzy koce, ciepła bluza, nawet sweter. Plus 30 st. w okół. Zimno.
Brak powiewu chłodu, a jednak. Cichnące dreszcze niepokoju, ostatnie spazmy umysłu powodujące nagłe wbuchy niekontrolowanej euforii. Potrzebuję ulubionego zapachu żeby wyciszyć drążące dłonie, rozbiegane myśli, ciągłe skurcze nóg, półpalców.
Dym i łzy, a potem ulga do jutra. I do 161 dnia, kiedy to zacznie się prawdziwy armageddon mojej psychicznej równowagi sił.