(40.) Chmurosłoń.

Ciekawe niebo, w Swarzędzu, tuż po koncercie na zakończenie lata.

- Dlaczego od kilkunastu dni nigdzie nie ma nowego zdjęcia?

- Przestało mi się chcieć tutaj wchodzić. Nie mam weny...

- Weny?

- Na wpisy i na fotki. Zdjęć trochę przybyło, pomysłów nie bardzo.

- Niemożliwe... Ty i brak weny?

- Wszystko przez tą całą sytuację w domu. Apokalipsa - to łagodne określenie. Nie da się tu wytrzymać, bo obojętnie co zrobisz, jest źle - ale wcale nie lepiej, gdy nic nie robisz. A w ogóle to nie wiadomo, o co komu tak naprawdę chodzi. Pojebane. Uciekam stąd, nim mnie zniszczą.

- Jak to?

- Wyjeżdżam. Na południe. Z początkiem przyszłego tygodnia. Może tam uda mi się pozbierać myśli, bo tutaj się zwyczajnie nie da. I chyba o to chodzi, by się nie dało - przynajmniej mogą być kolejne kłótnie o nic. Zawsze to jakaś rozrywka, no nie?

- A z kim jedziesz?

- Tajemnica.