Zachód Słońca z tego samego miejsca, co ten, który jako pierwszy znalazł się na moim fotoblogu.
Przemyśleń słów kilka:
Koniec... Nie rozumiem, jak to słowo, użyte w obojętnie jakiej sytuacji, może mieć dla każdego człowieka inne znaczenie. Dla mnie te 6 liter nie mówi nic innego, jak... koniec. Np. gdy, z takich, a nie innych powodów, nie chcę kogoś znać, to kończąc znajomość, kończę wszystko, co związane z tą osobą - a zwłaszcza to, co złe. Nie obgaduję za plecami, nie czynię jakiś złośliwości, nie wyśmiewam (zwłaszcza tego, co jeszcze przecież niedawno było nawet całkiem fajne). Tej osoby jakby po prostu nie było. Nigdy. Jakiś nieudany rozdział, z którego od razu wyrwałem kartki i spaliłem. Gdy spotkamy się przypadkiem, czy cokolwiek, to nie żywię nienawiści, nie patrzę przez pryzmat żalu, bo kiedyś tam było tak i tak, i pamiętam te słowa, które mnie zabolały. Dla mnie przestało to istnieć wraz ze słowem koniec i obchodzę się z tym człowiekiem, jak z kimś, kto już nie ma dla mnie znaczenia, bo stracił je na własne życzenie. I tak, jak z każdym, kogo mija się na ulicy - przeważnie nawet nie zwraca się uwagi, kogo się mija. Dlatego też nie mogę się przejąć opinią takiej osoby, która ma ogólnie skrzywiony obraz w stronę dawidowa, lub, jak sadzę, każdego innego tworu tego samego autora. A taka zabawa, w jakieś złośliwości, czepianie się, czy perfidne zwracanie na siebie uwagi i w sprytny, bo niebezpośredni, sposób żądanie odpowiedzi, by może jeszcze zacząć jakieś publiczne kłótnie - to nie dla mnie. Ja się w takie coś nie bawię. Chociaż czasami trzeba pokazać, że jest się dorosłym, rozumnym człowiekiem, by się niektórym nie zapomniało. A wszelakie zaczepki jedynie utwierdzają w przekonaniu, że postąpiło się słusznie i trzeba się tej raz podjętej decyzji, już na zawsze trzymać, o.
PS. Ja w jednym, konkretnym przypadku, miałem jakiś czas temu małą nadzieję na polepszenie sytuacji w przyszłości, do przynajmniej koleżeńskich stosunków. Bo patrząc w tył, to wielka szkoda wszystkiego. Jednakże patrząc w przód - zauważyłem ten wielki bezsens, jaki by zapanował.
PS2. Tak na odczepne, jeśliby przywiało tu jakiegoś zdechłego owada: pojęcie, jakim jest dialog, wymyślili ludzie pierwotni. Korzystamy z dialogu na co dzień, dlatego też mogę korzystać z niego również i na moim fotoblogu, nie łamiąc przy tym żadnych "praw autorskich" (już pomijam to, że owe dialogi w 90% są prawdziwe, a nie wymyślone, wspólnie ze zwierzęciem, a główną ich cechą nie ma być śmieszność i super poprawny styl).