Płaczę do pustych ścian...co za wstyd!!!Czuję że wokół mnie nie kocha nikt.
Czuję że zawsze już tak będzie....Nie mogę kochać bo słaba jestem wtedy
nie myślę o sobie i zatracam się, oddaję wszystko a nie mam nic.
Nienawidze swojego zycia!Nie zawsze ale często nawet bardzo często!
Próbuję powiedzieć, że wszystko w porzadku,lecz w środku okłamuje samą siebie.Ostatni rok był fatalny!Pasmo niepowodzenień i smutków!Najgorsze jeszcze przede mną nie wiem jak temu podołam...Ale trzeba być silnym prawda?Bzdura.
Wszyscy odwracają się plecami a kiedyś nazywali siebie moimi przyjaciółmi(!)Mówili,że będą zawsze w smutku i radości.Nie należe do tych osób które mówią wszystkim co czuje i co jest źle.Ale kiedy już taka się pojawi nie chce mnie nawet wysłuchać.I jest jeszcze gorzej musze tłumić w sobie te wszystkie smutki.One się tak gromadzą i gromadzą i jest coraz ciężej.Czasami mam ochote rzucić to wszystko w kąt!Ale wtedy już naprawde sama zostane.W sumie nic do stracenia nie mam...Ciągle zaczynam od nowa walkę o nastepny dzień,o kolejną chwilę.Ale po co?Dla kogo?W swej bezradności w swym głuchym bólu istnienia zapomniałam jak się żyje,zapomniałam kim jestem(!)