Napisałam opowiadanie na konkurs, na pewnym fbl, który chyba sobie z uczestników zakpił, ale mniejsza o to, opowiadanie zostało. Miało być o wypadku, w którym jedna osoba umrze, a reszta będzie niepełnosprawna. Także pierwszy raz w życiu napisałam coś takiego. Powiedzcie co o nim sądzicie ;) I bądźcie wyrozumiali dla nowicjuszki w tej dziedzine [czyt. dla mnie] ;D Napisałam to w sumie szybko, więc na pewno jest wiele niedociągnięć.
-16 luty! - pomyślała Magda zbiegając po schodach, nucąc wesołą melodię. Czekała na ten dzień od 2 tygodni. A czemu? Tego dnia odbywała się 18-nastka jej najlepszej przyjaciółki. Do tej pory, rodzice Magdy nie pozwalali jej wychodzić na imprezy, dyskoteki, czy nawet do przyjaciół wieczorna porą, dlatego to był przełomowy dzień w jej życiu. Wstała skoro świt, pierwsze kroki skierowała do łazienki, chcąc szykować się na imprezę. Matka widząc to, zaczepiła ją i spytała:
- Dziewczyno, co Ty wyprawiasz? Jest 8 rano, urodziny Ewy zaczynają się o 20:00, czy to nie za wcześnie żeby się szykować?
- Mamo! Proszę Cię... CO Ty tam wiesz... - odpowiedziała.
Tego dnia nawet mama nie była w stanie zepsuć jej humoru. Może i było za wcześnie, ale nie przeszkadzało jej to. To pierwsza impreza, na którą szła, dlatego wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. "Lepiej być gotowym przed czasem, niż robić wszystko na ostatnią chwilę"- takie było jej zdanie. Była strasznie podekscytowana tym dniem. Nagle zadzwonił telefon:
- Halo?
- Cześć Magda, tu Marek. Jedę razem z Adamem na imprezę do Ewy. Chcesz się z nami zabrać?
- Samochodem?
- No a czym, samolotem? Mamy wolne miejsca, dlatego pomyślałem o Tobie.
- TAK!- dziewczyna zgodziła się bez wahania i pożegnała się z kolegą.
Telefon od Marka był dla niej błogosławieństwem. Początkowo na imprezę miał ją zawieźć tata, jednak on byłby zbyt dociekliwy, jeszcze chciałby wejść do Ewy, a tego Natalia by nie wytrzymała. Poinformowała rodziców o zainstniałej sytuacji. Rodzice choć niechętnie- zgodzili się.
- TO BĘDZIE NAJLEPSZY DZIEŃ W MOIM ŻYCIU- powiedziała.
Nim się spostrzegła, wybiła godzina 19:00. Pod jej domek stał już Marek z Adamem i czekali na nią.
Magda chwytając prezent dla Ewy, pożegnała rodziców i wsiadła do auta. Koło godziny 20:00 zajechali pod dom Ewy. Weszli do środka, złożyli życzenia i zaczeła się impreza. Magda czuła się dość dziwnie. Na przyjęciu nie zabrakło oczywiście głównego gościa wieczoru: alkoholu. Kiedy jakiś chłopak sięgnął po jej kieliszek, ona zaprotestowała, jednak bez powodzenia- kieliszek był już napełniony. Magda nie chciała wyjść na dziwoląga, dlatego wypiła za zdrowie przyjaciółki. Po pierwszym kieliszku były kolejne, a Magdalena piła bez opamiętania. Pierwszy raz czuła się tak beztrosko i swobodnie. Mijały godziny, a ona sączyła drinki i bawiła się świetnie. Nagle w jej głowie odezwał się głos rozsądku, który przypomniał jej, że o północy miała być w domu. Bawiła się świetnie, jednak wiedziała, że jeżeli nie wróci na czas, to będzie jej ostatnia impreza. Podbiegła do Marka i wręcz błagalnym tonem zaczęła prosić go, by odwiózł ją do domu. Marek również był pod wpływem alkoholu i nie chciał jej odwieźć, ale Magda nalegala. Bardziej od tego co może się stać, martiwła się tym, co powiedzą rodzice. Marek oznajmił Adamowi, że zbierają się do domu. Adam był tak wstawiony, że nie robiło mu to różnicy. Wszyscy zapakowali się do samochodu. Marek wlókł się strasznie. Magda bojąc się reakcji rodziców strasznie go ponagla:
- Czy ten gruchot nie pojedzie szybciej?! Rodzice mnie zabiją! Pośpiez się!
Marek dodał gaz do dechy. Ulica była oblodzona. Długo nie trzeba było czekać na efekty. Samochód wpadł w poślizg. Marek był wstawiony, nie dał rady zapanować nad samochodem- na liczniku miał zbyt wiele. Samochód uderzył w drzewo. Po godzinie Magda ocknęła się. Była w szoku, nie wiedziała co się dzieje. Po jej twarzy spływała krew. Spojrzała w lewo, a Marka nie było. Obejrzała się do tyłu i zobaczyła zakrwawionego Adama- oddychał. Magdzie ulżyło i postanowiła iść szukać Marka. Otworzyła drzwi do samochodu i kiedy chciała wystawić nogę- nie mogła. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje, było bardzo ciemno. Zapaliła światełko w samochodzie i spanikowała. Uderzenie w drzewo było tak silne, że samochód zwinął się jak harmonijka miażdżąc przy tym nogi Magdy. Dziewczyna zaczęła płakać i krzyczeć. Trwało to dość długo. Kiedy ocknęła się z szoku wyciągnęła telefon i zadzwoniła po karetkę. Minęło kilka minut kiedy Magda usłyszała odgłosy sygnałów zbliżających się karetek. Sanitariusze wyciągnęli dziewczynę z samochodu i położyli na noszach. Zanieśli ją do karetki, dali leki i dziewczyna usnęła. Następnego dnia Magdalena ocknęła się i zauważyła, że jest w szpitalu. Nad jej łóżkiem siedziała zapłakana matka. Magda podniosła kołdrę i zobaczyła tylko zawinięte uda. Zacisnęła zęby, potem zapytała:
- Mamo, co z Markiem i Adamem?
- Adam leży w sali obok, ma złamany kręgosłup, ale żyje. Gdyby miał zapięte pasy, może skończyłoby się to inaczej...
- A co z Markiem? Gdzie on jest? Nie widziałam go później w samochodzie.
- Dziecko drogie! - mama przytuliła mnie. - Jako jedyna miałaś zapięte pasy. Marek również sie nie zapiął i podczas uderzenia wyleciał przez szybę. Zginął na miejscu. Tak bardzo mi przykro.
Magda zaczęła płakać. Jeszcze kilka godzin temu wypowiedziała słowa: "TO BĘDZIE NAJLEPSZY DZIEŃ W MOIM ŻYCIU", jednak nigdy nie pomyślałaby, że ten dzień zamieni się w tak wielką tragedię.
By contretemps ^
Inni zdjęcia: :* patrusia1991gd:* patrusia1991gdJa patrusia1991gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24