Jesteśmy niewolnikami własnych przyzwyczajeń. Odkrywcze wiem, ale na co dzień nie zdajemy sobie sprawę jak daleko to zachodzi. Poranna kawa, bo bez niej ani rusz, papieros na śniadanie, czy piwo po pracy. Wydaje się to taka błahostka, że nawet nie zwracamy na to uwagi gdyż jest to wręcz rutyną. Ale przyzwyczajenie dotyczy wszystkiego nawet ludzi. Jesteśmy przyzwyczajeni do obecności pewnych osób, wymiany myśli, poglądów, łącząca nić porozumienia, której nikt inny nie zrozumie. Często tego nie doceniamy, a potem nagle następuje luka, której nikt inny nie wypełni, można ją jedynie zakryć, ale nawet jeśli nałożysz maskę na twarz czy zakryjesz czyś dziurę, nie znaczy to że jej tam nie ma, a pod maską nie ma prawdziwej osoby.
Zauważyłam, że stałam się strasznie osądliwa.
Oceniam ludzi i błędy, które popełniają, a sama robie należące do tej samej kategorii
i jeszcze mam tupet się przed sobą usprawiedliwiać że to przecież co innego.
When his even happend ?