zawsze chciałam być akrobatką.
stoję na linie zawieszonej kilkanaście metrów nad ziemią. chwila - to zupełnie nie tak. czy to wysoka góra czy może wyraźnie zarysowana dolina? fiordy, płaskowyż? klif czy kanion? zaraz wpadnę w przepaść! krzyk odbija się echem od skał. milcząc, wpatruję się w otaczającą mnie przestrzeń. już od dłuższego czasu chaotycznie biegam w dwóch kierunkach. nienaturalnie tańczę na nader sztywnym sznurze, ostatecznie stojąc jednak w miejscu. zdecydować się na jakąkolwiek sztuczkę?
znów słyszę krzyk. z momentu na moment czuję na sobie coraz to więcej spojrzeń. promienie słońca zmieniają się w sztuczną łunę światła. barwy suną po materiałowym niebie, przybierając najrozmaitrze kształty. gwiazdy, kwiaty i korale. nie wiem, w którym kierunku spojrzeć, do kogo się odwrócić. zdecydować się na jakąkolwiek sztuczkę?
cisza. kilka sekund przyśpieszonego oddechu, atmosfera pełna napięcia. kto mnie wołał?
mechanicznie przecieram oczy. to nie tak, że niczego nie widzę. na dzisiejszy występ nie ubrałam swojej scenicznej maski. to kulminacyjny moment naszego pokazu. z patosem wysuwam ręce w bok. na moment złapię równowagę..
i spadnę.
ktokolwiek będzie trzymał mnie w ramionach, kto ucałuje, przytuli, pogłaszcze po włosach - och, tak mi przykro!
nie ma już liny, nie ma kontrukcji. nie ma setek widzów, nie ma namiotu i świateł. konstelacje tworzą najpiękniejsze obrazy. całe sklepienie kręci się nieustannie wokół Gwiazdy Polarnej. odsunę się od kogoś z Was na setki lat świetlnych, a tam zapłonę w próżni. kolejne przedstawienie nie może się tak skończyć!
nadszedł już czas zdecydować się na (...) sztuczkę.
***
od dłuższego czasu czuję się naprawdę podle. całkowicie się zagubiłam i nie wiem nawet, czy jestem u Fikcji czy u Rzeczywistości. łapczywie wyciągam ręce po pomoc, nie powinnam jednak o nią prosić. wszystko, co dzieje się wokół mnie jest niestety tylko i wyłącznie moją winą. kolejny raz podjełam i zapewne kolejny raz podejmę decyzję najgorszą z możliwych. wtedy jednak będzie to ostateczność.
nie chcę o tym myśleć. znów zatrzymam się na rozwidleniu dróg, uderzę kilka razy czołem w drogowskaz. nie powinnam ociągać się z moją podróżą. tyle osób oczekuje mojego przybycia! och, już poganiają.
czy słyszałam krzyk?