tym razem o dziwo nie miałam jakiegokolwiek stanu, który określam jako 'Konwent Time'. Konecon był i minął, nie odczułam go jakoś specjalnie. być może spowodowane to było tym, że pojechałam na niego sama, a być może po prostu moja głowa była zajęta nieco innymi sprawami.~ głównie cały czas stawiałam sobie wybory: kolejny gadżet czy poniedziałkowe kino? martwiłam się jeszcze kwestią powrotu. konwent był w końcu w szkole niemal na końcu świata! :o
przydałoby się już jednak skupić na atrakcjach, a nie moim marudzeniu. :3 wielu moich znajomych narzekało, że na Koneconie nie będzie nic ciekawego. w sumie.. atrakcje mnie jakoś nie powaliły, a mimo wszystko i tak chodziłam od jednej do drugiej, aż brakowało mi czasu na Ultrastar, DDR czy coś tam jeszcze z tego typu rozrywek. miałam tam, co robić. nie nudziłam się. było dobrze.~
aż się zdziwiłam, bo udało mi się wejść jeszcze przed rozpoczęciem. rzadko to się zdarza, przyjemnie jest wejść już na pierwszą prelekcję. :3
Prelekcja z elementami warsztatów "Jak się malować" - wiele informacji odnośnie dobierania i używania kosmetyków, bardzo sympatyczna prowadząca, macanie pędzelków (jakie mięciutkie!~), ładnie pachnące palce, makijaż i kreski. Cieszę się z faktu, że jednak mój szybki makijaż twarzy jest bardzo dobry. :3
Obrona przed manipulacją - co za zabawny panel. :3 Prowadzący z tikiem nerwowym, reguła wzajemności, zasada sympatii, zasada autorytetu, technika dolnej piłki. Psychologiczne pojęcia z dużą dawką śmiechu. "Nie mów mi pan, jestem Mateusz.", "No pogódź się z tym, że jesteś stary!".
Mentalizm - prawdy i mity - kolejny panel z tym samym prowadzącym. Zimny odczyt, sztuczki karciane, instrukcja - jak udawać jasnowidza, kotwiczenie, absurdalne tworzenie historii "Król miał siedem ośmioletnich synów, którzy kochali trzy dziewczyny z dwóch różnych królestw.." i kolejna istrukcja do oszukiwania wykrywacza kłamstw.
Tu miałam iść na PABLO! Komiksy są ZŁE!, ale wolałam zostać na mentaliźmie. Zahaczyłam o kawałek, ale w sumie nawet nic nie słuchałam. Nie poszłam też na Prelekcję o Naturo. Wolałam jedzenie. :3
Bento - posiłek w pudle - aż mam ochotę zrobić swoje bento. :3 Jest śliczne, smaczne, zdrowe, świeże, tanie, pomysłowe. Szkoda, że brakuje mi kreatywności. Przynajmniej już wiem, jak ugotować ryż. Koniecznie muszę iść do Kauflandu.~
Warsztaty kanzashi - czyli robienie ozdobnych, tradycyjnych spinek. Jeden klej na sześć osób to zdecydowanie za mało. ;_; Brakuje mi zdolności artystycznych, ale i tak lubię warsztaty. Można sobie spokojnie posiedzieć i pogadać, mimo że czasem atmosfera była napięta przez walkę o Kropelkę. Następnym razem na konwent przyniosę taśmę, klej i nożyczki, koniecznie. :o
Matsuri - czyli o japońskiej sztuce świętowania - uważa się, że w Japonii codziennie jest jakieś święto. Informacje o Hanami, Hanabi, Obonie, Hina matsuri, Tango no Sekku, Shichi-Go-San, Sejin no Hi, Walentynkach, Białym Dniu, Tanabacie, Setsubunie, Złotym Tygodniu i oczywiście o Kanamara matsuri.
Podstawowy kurs pierwszej pomocy - właściwie przyszłam tutaj z braku innego zajęcia. Ciekawiły mnie te konwentowe opowieści wplatane pomiędzy elementy kursu. Biedny człowiek z jakiegoś konwentu fantastycznego w lesie, który się upił i skaleczył. Te przełomowe słowa: "Ale czy mi trzeba będzie ten palec amputować? ;_;". Ludzi w sali zszokował mój wiek. Czy ja naprawdę wyglądam na tak starą? :c
Tu nastąpił moment szukania jakiegoś mężczyzny o mocnym głosie. Dziękuję Honey, dziękuję też Twoim kolegom. :3
Cosplay - bardzo mi się podobał. Scenka otwierająca, jak i kończąca były świetne, stroje na wysokim poziomie, a przede wszystkim.. ZACZĄŁ SIĘ PUNKTUALNIE. :o W sali było chłodno i przyjemnie, nawet nikt mi nie zasłaniał. Prezentacja z Zeldy i Iron Man. <3
Fireshow - chyba najlepszy, jaki widziałam. Ten z Pyrkonu rok temu też był świetny, bo były iskry, ale ten z Koneconu przebił wszystko. Kilmatyczna muzyka, piekne stroje, te ruchy.~ Jak ja się cieszę, że odnalazłam utwory z występu. Znaczy się.. Że ktoś zamieścił tytuły w filmiku na Youtube. <3
"It just takes a little bit of this, a little bit of that
It started with a kiss"
Homoseksualizm w literaturze - Platon i Ajschylos kłócili się o to, kto w związku Achillesa i Patroklosa był stroną dominującą, a kto uległą. ;w; A powodem klątwy rodu Labdakidów była homoseksualna relacja Lajosa i Chrysipposa. Tyle książek do przeczytania, tyle filmów do obejrzenia.~
Tak bardzo żałuję, że nie poszłam na "Jak poderwać dziewczynę..". Wystraszyłam się, że to panel od osiemnastego roku życia. Aj tam, jak wbiłam się na inny, to na ten też mogłam.
Noc (japońskich) reklamożerców - japońskie reklamy są cudowne. <3 Takie kolorowe i dziwne. Nadal nie wiem, czy reklama z kotem przemierzającym świat, to reklama biura podróży, hoteli dla zwierząt, wyszukiwarki internetowej czy modelu telefonu.
Świat po apokalipsie - dyskusja - apokalispa zombie! Bunt maszyn! Natura przejmuje władzę! Apokalipsa po wojnie! Ale najlepsza i tak była owocówka zombie. Kolejny zabawny panel. Jakby komary przenosiły wirusa zombie, to raczej nikt by nie przeżył. "Wyobraźcie sobie, że kosmici przylatują na Ziemię, patrzą, a tu pełno zombie."
Podstawy projektowania postaci - myślałam, że będziie to panel o projektowaniu psychologicznym. Przecież ja i tak nie umiem rysować. ;_; Mogłam iść na Znajdź Prowadzącego, chociaż i tak nie wiem, czy to się odbyło, czy też nie.
Różne odbicie filmowego lęku z Azji - ukryta data urodzenia w dowodzie tymczasowym i oglądamy! Obejrzę kilka tytułów, zaś kilka będę unikać jak ognia. Wszystkie dziwne filmy i tak przebiło "Nastoletnia dziwka staje się zabójczą maszyną w Daehakroh". Ta scena z tańcem. ;u;
Dawno, dawno temu... - czyli o Umi no Koe i jego początkach. Spotkania fanów Naruto, wycieczki, pierwszy szczeciński konwent, 666 uczestników, inwitki i sceny w konwencji Scooby Doo. Nie zostałam do końca.
Podróżowanie po Japonii - przydatne informacje, ceny, lotniska, zasady, Kyoto, Osaka, bardzo dużo żwiru, "GOZAIMASU!", ciekawostki, pozujący panowie, toaleta i spłuczka strachu, podejrzany hotel w Osace, parasolki i gorąc.~
I ostatnia prelekcja o kosmetykach, w której tylko mieszałam krem i maseczkę.
i tak oto zakończył się Konecon. zrobiłam sobie karteczkę z Free Hugs, ale jakoś nikt z podobną nie chodził, więc dałam sobie spokój. przytuliłam się do dwóch dziewczyn i dostałam komplement odnośmie mojej sukienki. jakie to miłe. <3
przez cały konwent szukałam Mefa, który potem tak uroczo mnie wyściskał i przypinki z Shaman King, którą cudem znalazł sprzedawca. ta seria nie istnieje na konwentach, aż szkoda.
kupiłam kilka rzeczy, między innymi zawieszkę do telefonu, przypinkę z Yuri, dwie pocztówki i naszywkę z popularnym obrazkiem dziewczyny z jabłkiem.
spałam aż sześć godzin i to mnie zdziwiło. całkiem sporo. dobrze, przynajmniej następnego dnia nie wyglądałam tak źle, jak na Pyrkonie.
żałuję, że nie udało mi się trafić do wystawy Muzem Narodowego. mogłam wcześniej się ogarnąć.