To znowu ja tym razem chciałabym wam zamieścić zwierzenie Julki osobiście przy nim płakałam bardzo porusza serce przeczytajcie bo to dla niej ważne .
Notka: Cieszę się, że dostałam wiadomość od was.. To od początku jestem Julia, mam 14 lat moje "małe piekło" zaczęło się gdy miałam 6 lat. Już od tamtego czasu moim rodzicom się nie układało tata bił, krzyczał na mamę obwiniał mnie za to, że mu ją przypominał karał mnie bez powodu i tak przez 2 lata. W dniu moich 8 urodzin tata powiedział, że ma dla mnie prezent wieczorem wziął mnie do swojego kolegi gdzie była pobita moja mama...Rozpłakałam się i szybko do niej pobiegłam .Dzień później ojciec zawiózł nas do domu i zabrał mamie telefon w razie gdyby chciała zadzwonić na policje, poszedł po pracy mama szybko nas spakowała i wyjechałyśmy 50km od naszego miasta do mamy przyjaciela, zadzwonili na policje..2 dni później wyjechałam do cioci na miesiąc(bez mamy).W tym czasie mama załatwiała rozwód i tego typu rzeczy mieszkając u przyjaciela. Pewien okres mojego życia zakończył się powodzeniem ojciec mieszka daleko od nas a mama zaręczyła się z Arkiem (przyjacielem) .Wiadome było ,że bd musiała odwiedzać niekiedy ojca w końcu to on nim jest a nie Arek..zawsze gdy do niego jeździłam próbował zmawiać mi jak najgorsze rzeczy o mojej matce dlatego już się nie widujemy...W 5 klasie pierwszy raz na prawdę ktoś mi się spodobał ach ta szkolna miłość skończyła się niepowodzeniem a ja spróbowałam się samo okaleczać były to drobne kreseczki. W 6 kl. chłopak zostawił mnie dla innej miałam dużo problemów "przyjaciele" widząc rany na moich rękach odwrócili się ode mnie został tylko Kuba, on także miał mnóstwo problemów ale poważniejszych był o 2 lata starszy. Pewnego dnia wylądował w szpitalu, bo podciął sb żyły nie dawałam rady zamiast kresek na mojej ręce pojawiały się "drobne malunki" Tak wyglądało moje życie do niedawna; cięcie się ból po nieudanym zauroczeniu kłótnie w domu. Jakieś 2 miesiące temu dowiedziałam się, że moja mama ma raka cięłam się jak głupia wiedząc ,że źle robie..wsparcie miałam tylko u Kuby. do dzisiaj mogę na niego liczyć. najgorsze było tydzień temu moja mama cierpi na chorobę dziedziczną niewyleczalną tzn, że za ileś lat będę miała tą samą chorobę co moja mama, ale ja się tym nie przejmuję za bardzo ,ponieważ wychodzę z założenia, że wolę sama wybrać sb datę śmierci niż umrzeć ze starości bez żadnego wsparcia. Chciałabym umrzeć nie długo ale jestem tylko człowiekiem którym kryję się strach, lęk. Zostało mi tylko cięcie, rozmowy z Kubą. Co dzień żyję w niepewności ,bo nie wiem ile zostało mojej mamie... Dziękuję wszystkim za przeczytanie mojej notki . Więc poznaliście już moje "małe piekło"