Dzisiejszy teren z Zuzią na Gracji
Musiałem wstać o 7 i pierwszy raz od chyba roku sam karmić konie . Nigdy więcej
Jako iż padok zamarzł i nie dało się tam nic zrobić to pojechaliśmy w teren ,ale tam też lepiej nie bylo . Cała droga do Wodnicy odbywała się w stępie bo droga była tragiczna . Spowrotem wracaliśmy już inną ścieżką więc byłło trochę kłusa i nawet po godzinnym namawianiiu Zuzia zgodziła się na chwilę galopu :D Jak zawsze miała obawy ,że spadnie albo nie zatrzyma konia ,ale w przeciwieństwie do SUzi Gracja jest bardzo grzeczna więc się przekonała . Mam nadzieję ,że już nie będzie się bała galopować i coś wreszcie pójdzie do przodu . Wracaliśmy prawie po ciemku i było tak zimno ,że nie czułem nóg a Dalia jeszcze się ciągle płoszyła i odskakiwała. W sumie to u niej norma
Jutro jest plan wziąć cztery konie w teren ,ale w tym beznadziejnym Pęplinie nie ma żadnych dróg nadających się do jazdy a żeby wjechać do lasu trzeba się tłuc kilometr ulicą . Z Jagą kiedyś oszukałem przeznaczenie więc może i Diament nie będzie się bał samochodów