już o tym raz coś skrobałam
oswajanie tego, czego nie ma: nie nie nie nie, no a przecież tak -> kiedyś
Ale jak, cnie? To wielkie zakłamanie, szrama w strukturze czasu, bo nie tak się łata krzywdy, drogi Świecie. nie tak się rozprawia z przeszłością.
Hm, że nie istsnieje czas? Oho, tak naprawdę nie mieszkamy w szklance przemijania e te ce
Szur, więc przez palce przesypuje mi się coś innego, nie czas mi umyka -
umyka życie, bezczas.
co -btw- jest przeciwieństwem czasu?
śmierć, powiedziałby ktoś, ale ona tylko istnieje w czasie, no nie
a co nie istnieje w czasie?
cóż
och /zmiana adresata, refleks i tak dalej/
Ty nie istniejesz w czasie, to znaczy: potrafisz nie istnieć w nim. Jesteś poza i w samym rdzeniu rzeczy
wszech
rzeczy
jesteś solą i rysujesz horyzonty/ jesteś poza czasem i w nim/ jesteś we mnie
ale te kroki /nie takie /nigdy nie zabrzmią tak samo /żadne łzy żadne pęknięcia/ nic nie naprawi zepsutego kołowrotka
kręci się wrzeciono /// kloto lachezis atropo
zamykam oczy czy trzymam otwarte - wszędzie zieje rana
czytałam tę jedną książkę by roland b. Whatever.
echo głosu, dobrze było u stóp echa: usypiać budzić się i żyć.
echo oniemiało dawno temu, szukam ech echa w cieniu wszelkich słów
znowu i znów.