Jak trzeba być słabym, aby nie móc nic w sobie zmienić? Jak trzeba być zdesperowanym, aby wracać do przeszłości, do której nie chce się wracać? Jak trzeba cierpieć, aby nie móc czuć niczego dobrego? Jak trzeba być skrzywdzonym, aby mieć świadomość, że niektórym się już nigdy nie wybaczy? Jak trzeba być ślepym, aby nie widzieć tego, jak rani się drugą osobę? Jakim trzeba być egoistą, aby nazywać kogoś tym mianem, samemu nie będąc lepszym? Jak można zniszczyć coś, co nawet nie istnieje?
Jak można obłudnie mówić o miłości, kiedy się jej nie czuje? I najważniejsze: Dlaczego niektóre błędy, są nie tylko blędami, ale zdemoralizowaniem oraz obłudą?