osobiście, to bym mnie oskalpowała na miejscu Krzysia.
...to zdjęcie niesamowicie poprawia mi humor...
uwielbiam
wariatem
być
"dlaczego dziwisz się, że widzę, to o czym ty czytałeś tylko w książkach"
i tak nikt nie czyta tych przygługawych, przesiąknietych grafomańskimi,
prawie górnolotnymi myślami -buntem przeciw światu -notek,
więc po co się wysilać?
po co?
dla siebie,
dla tych innych
wariatów dwóch, może
trzech...
z resztą, czy zawsze trzeba robić wszystko "po coś"?