"Ludzie chcą usłyszeć wieści złe"
Wielkie wydarzenie, Czerwony imprezuje! Zjazd ludności, niczym pielgrzymka do Ziemi Świętej. Dziki tłum zaczyna balować. Sposób na dobrą zabawę? Litry alkoholu przelewające się z tych wszystkich puszek i butelek przez gardła do żołądka, uderzających do głowy. Byle tylko napić się i utracić kontakt z otaczającym nas światem. Zła impreza to taka, na której nie ma co pić. " Co robiliście na imprezie? No, weszliśmy, a później... no... zebraliśmy się do domu." Cóż w 'międzyczasie' tych dwóch zdarzeń? Nie dla wszystkich było dane to zapamiętać, ale zwykle jest ciekawie. Obecny hit sezonu - wymiana DNA. Na widok tego obrazka pojęcie "pocałunek" traci swój romantyczny sens. O ile pocałunkiem można to nazwać. Na naszych oczach odbywa się po prostu wymiana śliny w skali litrowej... Nie, hektolitrowej. Hektolitry płynnego DNA, śliny swojej cudzej, psiej... Każdy z każdym, każdym sposobem. Jak już kiedyś skończą się opcje, to dojdzie do homo-zabaw. 'Pokemon, zbierz je wszystkie!' Zła impreza to taka, która jest uboga w skandale, zdrady, kłótnie, zgony, wymiociny na ścianach et cetera. Już nieważne jest z kim i jak, ważne jest ile! "-Ta to przelizała się z tym! - O, no coś ty! -Oni już nie są razem! -A to świnia! -On tak się najebał, że nie wiedział, co robi! -Jeju, najebał się trzema piwami, ja to mogę wypić dwieścieosiemdziesiątsześć!" Tak, lubimy plotki. "Zaajebista impreza!" Co to za nowa moda? Ludzie, przystopujmy.
Przejdźmy się wkoło. Zatrzymajmy się z innej strony tego punktu widzenia. Otwórzmy szerzej oczy i zastanówmy się głębiej. Wszystko to dzieje sie tu i dotyczy nas. Trudny wiek. Musimy się wyszumieć i wybawić za wszystkie czasy. Nikt nie zamierza się teraz 'hajtać', więc po co mamy zachowywać się jak cipka z chórku kościelnego. Jesteśmy w wieku, w którym alkohol smakuje najlepiej. Pije się więc ile się da, kiedy się da, jak się da i z każdego powodu, jakiego się da. Ciężki tydzień pełen nauki i nieprzespanych nocy prowokuje nas do 'weekendowych wypadów odstresowujących'. Liceum to najciekawszy okres w życiu. Wykorzystujmy go na maksa. Twórzmy skandale, rozstania i powroty, żyjmy jak w brazylijskiej telenoweli. "Życie trzeba przeżyć tak, żeby wstyd było opowiadać, za to przyjemnie wspominać." Jak nie teraz, to kiedy? Na starość zostanie nam tylko narzekanie na reumatyzm i granie w szachy z kupką wnuków. Zdziwiłby nas raczej widok pięćdziesięciolatków zachowujących się w ten sposób. Jednak nastolatki też doprowadzają nas do niemałego zniesmaczenia. Wniosek? Znajdźmy złoty środek.