wlasnie wrocilam z wroclawia. bylo przeuroczo jak zwykle, chociaz chyba jeszcze lepiej bo jechalysmy w 5 a nie w 3 jak to sie wczesniej przyjelo. mam mase zdjec ale raczej napewno sie nie nadaja do internetu, przynajmniej wiekszosc;] ale jestem taka obrzarta. nie moge patrzec na cukier w zadnej postaci. z nalesnikow, bitej smietany i nutelli wyleczylam sie chyba do lata. kurcze kocham to miasto. chyba zloze papiery na tamtejszy uniwerek, jeszcze nie wiem ktory i co bede studiowac ale byle tam ;))
rzeczywistość jest jak wielki czarny pies
cicho skrada się i chce mnie zjeść