ehh.. może tak miało być? może Bóg zaplanował to od razu po moich narodzinach?
tyle, że tym sposobem odgrodził mnie od szczęścia. Jakby tak postawił kraty, przez które nie da się przejść.
Odizolował mnie od spokoju i szczęścia. Czyli Ciebie...
Tylko Ty jesteś tym moim uśmiechem, tą radością. Z tobą moje życie nabierze koloru i pozbędzie się tego czarno-białego tła...
Proszę zacznijmy od nowa. Razem... zapominając o naszych wspólnych błędach...