dzień 9
wczoraj zwalony dzień - najpierw poklocilam się z mama, potem oparzylam palec, musiałam jechać do szpitala, a wieczorem padał deszcz no i nie poszłam na rower i na maxa nie chciało mi się ćwiczyć ale się przelamalam i zrobiłam wszystkie ćwiczenia. dziś juz o wiele lepiej. palec nie boli, humor wrócił, cm spadają. tylko pogoda brzydka, bo deszcz :( a poza tym dziś mam grilla i mój brat ma urodziny.. zjem tylko jedna kielbaske a tortu nawet nie tkne. nie mam zupełnie ochoty. dziś postaram się w końcu pójść na ten rower, najwyżej będę jeździć w deszczu, wywalone ;)
chudego :*