Zabawne uczucie, gdy ktoś kto jeszcze w sylwestra cię olał po kilku miesiącach błaga o to, żeby cię dotknąć, widzisz, jak skręca go z podniecenia, bo przecież chwilę wcześniej niezobowiązująco opowiedziałaś co robiłaś z G a później pozwoliłaś się pocałować (chociaż w trakcie modliłaś się żeby przestał bo nie umie tego robić tak jak G. ), ale jesteś złą kobietą i gasisz go jak papierosa butem. Zabawne. Cudowne. Dawno nie było mi tak przyjemnie. Może to sposób na życie. Dobry sposób.
G, chyba teraz kolej na ciebie. Ciekawe jak to jest patrzeć jak cierpisz. Jak to jest widzieć gasnącą w twoich oczach nadzieję. Rosnące kompleksy. Uciekającą pewność siebie.
Może się zabawimy?