Przeczytałem ostatnio słowa, których dokładnie nie jestem w stanie przytoczyć, autora też nie pamiętam, ale sens brzmiał mniej więcej tak: "Gdybym jeszcze nie był katolikiem, z pewnością nań bym się nawrócił".
Nie wiem czy moge dziś podpisać się pod tymi słowami. Mój Kościół jest opluwany z każdej strony. Jego największe zalety, a ma ich - zapewniam Cię - wiele, są wyszydzane i sprowadzane do głupich tradycji zajmujących czas emerytkom i rencistkom.
Dlatego nie wiem, czy gdybym nie był katolikiem, to czy nawrócił bym się. Nie wiem, czy dostrzegł bym Jego piekno. Czy nie dał bym się wciągnąć w stado tych, którzy bojąc się, starają się Go zniszczyć.
Ale wiem, to wiem na pewno, KOCHAM MÓJ KOŚCIÓŁ. Więcej! Właśnie na nowo się w nim zakochałem :)
Dziś, kiedy Chrystus - Mój Pan, pokonuje śmierć, daje po mordzie szatanowi (jak to pisał kiedyś .dex), a włąsciwie nokautuje Go w trzeciej rundzie, nie moge robić nic innego, jak tylko dziękować Bogu za Naszą Świętą Matkę.
I na prawde nie zmienia faktu mojej miłości i szacunku do Kościoła żadna "afera" - większa czy mniejsza, przynudzające kazania w parafii czy ksiądz palący papierosy;) Bo jest w nim ŻYWY BÓG! A wśród dwunastu najbliższych Jezusowi ludzi w czasie Jego życia, aż dwóch zrobiło Mu straszne świństwa. I co On na to?
Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. (Mt 16,18)
Zachęcam Cię - bracie i siostro - otwórz swoje oczy na Prawdziwy - Jeden, Powszechny i Apostolski Kościół. I "bądz gorący"!(por.Ap 3,15) A wcześniej, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś - oddaj swoje życie Jezusowi :)
p.s. polemiki mile widziane