Magia świąt
Cz.8
http://www.youtube.com/watch?v=asLtkM6vWCg&list=RD02EhIjlZykSoc
***
- Julka! Powiesz mi wreszcie jak to spotkanie z Alkiem? - głos Majki wyrwał mnie rozmyślań. Nie mogłam wyrzucić z głowy jego słów. To było w drugiej klasie liceum. Mój brat długo chorował. Wróciłem ze szkoły, nikogo nie było w domu. Mama zadzwoniła, żebym przyjechał do szpitala, bo Wojtkowi się pogorszyło. Nie ma o czym opowiadać. Nie zdążyłem się z nim nawet pożegnać. Długo nie mogłem się pozbierać. To, co przytrafiło się tobie, na nowo rozdrapało moje rany. Nie mogłem przechodzić tego po raz drugi, nie dałbym rady. Dlatego wolałem się odsunąć. Opowiedziałam o tym Majce.
- Na końcu dodał, że wie, że stchórzył i że w ogóle nie powinnam marnować na niego swojego czasu, ale mimo wszystko ma nadzieję, że kiedyś go zrozumiem. I wiesz... najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja nie potrafię tego zrozumieć. I tak naprawdę nawet nie chcę próbować.
- Ale Julia, czemu od razu go tak skreślasz? - spytała Majka, która wciąż łudziła się, że może coś z tego wyjść - Nie pamiętasz, jak bardzo zależało ci, żeby go poznać? Jak bardzo cieszyłaś się po tych kilku spotkaniach? Nie masz wpływu na to, co już się wydarzyło, ale masz wpływ na to, co może się wydarzyć.
- Wiesz dlaczego tak dobrze zniosłam jego nieobecność w tych trudnych chwilach? Bo nie zdążyłam się do tej obecności przyzwyczaić. Tych kilka spotkań okazało się być bez znaczenia. Po co mam się w to pakować i przywiązywać się do kogoś, kto przy pierwszym problemie będzie znikał?
Następny dzień spędziłam w łóżku. Zostały cztery dni do Wigilii, a ja nie miałam ochoty na nic. Znowu przeżywałam wszystko od nowa. Bałam się tych świąt. Pierwszych bez taty. W dodatku w moich myślach coraz częściej zaczął pojawiać się Alek. I wtedy zrobiłam coś, o co nigdy sama siebie bym nie podejrzewała. Bez namysłu sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do Alka. Gdy tylko usłyszałam, że odebrał, spytałam:
- Jak udało ci się przetrwać pierwsze święta po stracie brata? - Alek milczał przez dłuższą chwilę. Już zaczynałam pluć sobie w brodę, że zachowałam się tak nietaktownie i wtedy Alek zaczął mówić. Opowiadał o tym, że jedyne, co pozwalało mu o tym nie myśleć, to przygotowania do świąt, którym poświęcił się całkowicie. Cały czas musiał coś robić. Najgorsza była Wigilia, czas składania życzeń, łamania się opłatkiem. Kiedy o tym słuchałam, w głowie zaczęły pojawiać mi się wyobrażenia tegorocznych świąt, wszyscy smutni, zapłakani wpatrują się w puste miejsce, które zawsze zajmował tata.
- Wiesz co? Wyszykuj się, ubierz ciepło, będę po ciebie za pół godziny. - usłyszałam. Już chciałam odmówić, kiedy zamiast nie z moich ust wyszło:
- Okej, czekam.
Po około dwudziestu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Założyłam kurtkę, zabrałam czapkę, szalik i rękawiczki i otworzyłam drzwi, w których zamiast Alka zobaczyłam Patryka.
- Wybierasz się gdzieś?
- Patryk! Byliśmy umówieni i zapomniałam? - spanikowałam trochę.
- A od kiedy to musimy się umawiać na konkretną godzinę, żeby się spotkać? - zaśmiał się Patryk.
- Jasne, że nie musimy. - trochę się zmieszałam. Niezbyt chciałam mu mówić, z kim się naprawdę umówiłam. Sądziłam, że Patryk będzie niezadowolony. Ale na moje szczęście się myliłam. Ucieszył się i stwierdził, że najwyższy czas, żebyśmy sobie wszystko wyjaśnili i zaczęli od nowa. Wtedy też zobaczyłam podjeżdżający samochód, z którego po chwili wysiadł Alek.
Ladybug
Koniec!