http://www.youtube.com/watch?v=sy448wJ2HvE&feature=player_embedded
II część historii dostępna tutaj ---ŕhttp://www.photoblog.pl/cytatyiopisy/102341031
Minęło pół roku, Marcel przeszedł już dwie operacje, które dały minimalną poprawę, ale to zawsze coś. Wszyscy byli przy Nim razem z Nią, nie traciła nadziei, nawet nie próbowała. Widziała jak cierpiał, jak bardzo tęsknił za tym wszystkim czego robić nie mógł, robiła dla Niego wszystko co tylko mogła. Na Jego twarzy gościł uśmiech, ale to czasami, zwykle zamykał się w sobie, nie chciał tak żyć, chciał żeby Weronika była szczęśliwa, ale co mógł zrobić ?
25lipca - urodziny Marcela. Chciała tam jechać, więc wzięła swój rower i pojechała, choć mieszkali od siebie daleko. Zabrała album, który miała Mu dać na pierwszej rocznicy, znalazło się tam pare zdjęć więcej. Było dużo śmiechu, ale Marcel jakoś nie potrafił się śmiać razem z nimi, uśmiechał się, ale wiedziała, że to tylko po to by nie zauważyli Jego smutku. Weronice zaszkliły się oczy, więc szybko poszła do łazienki by nikt tego nie zauważył, Marcel zauważył. Ruszył za Nią, usłyszał, że płacze.
- Weronika, wszystko dobrze ?
- tak, świetnie. - odpowiedziała zapłakanym głosem.
- przecież słyszę jak płaczesz, powiedz mi co się stało ?
Weronika otworzyła drzwi, przetarła oczy.
- czy to przeze mnie ? od tego wypadku często płaczesz, nie chcę tego. jeśli to, że jesteś nieszczęśliwa to moja wina, to może lepiej by było gdybyśmy ..
- co ?! - przerwała- oszalałeś ?! myślisz, że tego bym chciała ? jestem szczęśliwa bo jestem z Tobą, nie zmieni tego fakt, że jesteś na wózku. Ale widzę, że Ty jesteś przez to nieszczęśliwy, więc będę Ci pomagała.
- dobrze, już dobrze. rozumiem. przepraszam, nie powinienem. tylko nie chcę żebyś płakała, nie po to dostałaś taki piękny uśmiech żeby go teraz marnować. - odpowiedział z usmiechem.
- teraz Twój uśmiech przynajmniej jest szczery głupolu. brakowało mi tego. - uśmiechnęła się.
Siedzieli do późna, oglądali zdjęcia, przy czym śmiali się w niebogłosy. Przy Niej zapominał o tym, że już do końca życia może zostać kaleką. A mimo tego co mówiła Weronika, wiedział że gdzieś tam głęboko w sercu chciałaby żeby stanął na nogi, też tego chciał, dlatego obiecał sobie, że się nie podda. Rodzice robili co mogli, jeździli po najlepszych szpitalach, nie liczyło się dla nich to ile wydadzą, chcieli mieć znów swojego syna, który tak cieszył się życiem. Pod koniec lata miał kolejną operację, lekarze zarzekali się, że zrobią co w ich mocy. Ale nie udało się, znowu. Wszyscy byli już zmęczeni, razem z Marcelem, wydawał się być coraz słabszy, dlatego dali sobie spokój na jakiś czas, chcieli by nabrał sił. Wyjechali na miesiąc czasu w góry, Weronika miała jechać z nimi, ale nie chciała mieć w szkole średniej tyle zaległości. Po powrocie przyjechali do Weroniki, obie rodziny naprawdę się ze sobą zżyły, pomagali sobie nawzajem. Marcel i Weronika cieszyli się z tego ponieważ pomimo młodego wieku myśleli już wspólnie o przyszłości. Temat kalectwa nie był już tak często poruszany, chłopak nauczył się cieszyć znów życiem, nauczył się z tym żyć. Rok później do rodziców Marcela zadzwonił telefon w sprawie kolejnej operacji, po prosili przyjaciół by znaleźli dobrego lekarza, który postawi ich syna na nogi, byli zdolni zapłacić każde pieniądze. Tak też się stało. W dzień operacji obie rodziny przyjechały do szpitala. Czekali tam tam dobre pół dnia. Młodsze dzieci były już śpiące więc odwieźli je do domów. Weronika siedziała, już nawet przestała spoglądać na zegarek, nic nie mówiła, przez głowę przelatywało jej milion myśli na minutę. Czasami gdy ktoś coś do Niej powiedział, musiał ją najpierw szturchnąć, by się ocknęła. Nagle ciszę zakłócił dźwięk otwieranych drzwi, lekarz z uśmiechem wyszedł z sali. Pierwsza podbiegła do niego Weronika.- panie doktorze.
- tak, tak. właśnie mam zamiar was poinformować, że wszystko się udało.Poczuli ulgę, a na ich twarzach gościł szeroki uśmiech.
- wasz syn może odstawić już wózek, przez jakiś czas będzie chodził o kulach, ale nie martwcie się, będzie chodził.
- ohh. naprawdę panu dziękujemy - krzyknęła z radością Laura
- aaa ! jest pan najlepszy ! kiedy możemy go zobaczyć ? - spytała Weronika.
- już niebawem, ale proszę Go nie przemęczać, to było naprawdę trudne 6h dla nas jak i dla Niego.
- oczywiście, rozumiemy - powiedział tato Marcela.
Marcel był w szpitalu jeszcze miesiąc, później już wrócił do domu, gdzie czekały go kule, oczywiście nie na długo. W drugą już rocznicę ich związku Weronika przyjechała do Marcela, poszli na pizze, a później do parku, gdzie zazwyczaj lubili chodzić.
Marcel wstał i powoli odkładał kule.
- Marcel ! co Ty robisz ?
- nie widać ? próbuję się pozbyć tych kul, wydaje mi się, że minęło już wystarczająco dużo czasu.
- ale powinieneś to robi przy lekarzu, co ja zrobię jak coś Ci się znowu stanie ?
- Weronika, nie bój się.
- czekaj, chociaż Cię będę trzymała.
Marcel rzucił kule i stał, chociaż chwiał się na strony. Weronika trzymała Go za ramię, gdy ten zaczął stawiać kroki.
- udaje mi się, udaje ! zobacz ja idę !
- nareszcie, Marcel nie wiesz jak się cieszę.Przytulił Ją i pocałował.
- dziękuję, dziękuję za wszystko. Wierzyłaś we mnie, nie zostawiłaś mnie. To dzięki Tobie Weronika. tak Cię kocham !
- wierzyć i nie poddawać się, Ty mnie tego nauczyłeś kochanie. a wiesz, że kocham Cię bardziej ?
- skąd ta pewność ? mam Ci udowodnić ?
- dobrze, więc udowodnij.
Stanął na ławce w parku i zaczął krzyczeć " Kocham Cię Weroniko !" Po czym zerwał różę z klombu, uklękł przed Nią i oświadczył się Jej. Zgodziła się.
Tak więc widać, że nie każda miłość musi kończyć się śmiercią. Czasem uznajemy te małoletnie pary za dzieciaki, które nie wiedzą co to miłość, ale te niektóre "dzieciaki" za parę lat mogą być tymi samymi nierozłącznymi parami, jakimi były kiedyś.
+ chciałabym oznajmić iż to jest moje pierwsze opowiadanie i może ostatnie ; p rozumiem, że nie każdemu się ono podoba i szanuję wszystkie opinie!
Pisała pozytywnaa08