Nie tak miało być.
cz. 6
-Za bardzo mi ją przypominasz, tym samym za bardzo mi się podobasz, żebym mógł cię potraktować jak pierwszą lepszą.
-Ja nie mam nic przeciwko.
-Wolałbym najpierw się poznać i dopiero później jeżeli już.
-Nie rozumiem.
-Chciałbym się z tobą umówić- na te słowa aż podnoszę się z miejsca. Mój instynkt samozachowawczy każe mi uciekać jak najdalej.
-Nie bawię się w randki- po raz kolejny łapie mnie za rękę. Siadam z powrotem.
-Usiądź, średnio mnie bawi gonienie cię. Niezamkniętych spraw też nie lubię.
-Czego właściwie ode mnie oczekujesz?
-Żebyś mi dała szansę na poznanie ciebie.
-Zrozum, nie bawię się w chłopaków, związki i inne miłości. Po prostu.
-Może jednak?
-Nie!- zaczyna mnie irytować, czy ludzie nie mogą zrozumieć od razu tego co się do nich mówi.
-Hej, spokojnie. Boisz się czegoś?
-Ja się nie boję niczego.
-Więc dlaczego nie chcesz spróbować?
-Mówię po raz ostatni: nie chodzę na randki. Przeliterować?
-Więc potraktuj to jako wyzwane.
-Hm?
-Ty pomożesz mi zapomnieć o byłej, a ja wyleczę cię ze strachu przed związkami.
-No na bank, ja się głupia zaangażuję, a tobie się odwidzi taki układ.
-Ha, czyli jednak masz jakieś uczucia- bierze łyk piwa, a ja kręcę z niedowierzaniem głową. To nie ma prawa się dziać- więc?- w kąciku jego ust błąka się uśmiech.
-Przecież dopiero mówiłeś, że musimy się poznać a za chwilę taka propozycja.
-Będziemy poznawać się w trakcie. Nikt nie każe ci zmieniać od razu statusu w Internecie. Od tego są randki, żeby się dowiadywać o sobie.
-Nienawidzę słowa randka, okej?
-Zgadzasz się?
-A będę mogła chodzić na imprezy?
-Oczywiście, ze mną.
-Jezuuuu- przewracam oczami.
-Przecież nie musisz się godzić jeśli się boisz- z kieszeni wyciąga paczkę papierosów, podsuwa mi pod rękę- zapalisz?
-Nie palę, studiuję wychowanie fizyczne. I niczego się nie boję. Wchodzę w to.