No i trzymałem fason, na twarzy zawsze miałem uśmiech, jakbym był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Balansowałem między tym, co realne, i tym, co wyobrażone. Choć nie akceptowałem zastanej rzeczywistości, nie zamierzałem z nią walczyć, po prostu z uśmiechem przechodziłem obok. Do tego wmówiłem sobie, że jestem znikąd, że jestem nomadem, który przemierza świat z książki do książki.
Każdy w sobie nosi te miliardy gwiazd, gasnących powoli jedna po drugiej, zjadanych przez troski, choroby, nieszczęścia i kataklizmy, ale dużo ich gwiazd, niezliczenie, miliardy i jeszcze ciągle nowe się rodzą, i może to jest to właśnie, co trzyma nas. Może to jest to, ten ciężki cud, za sprawą którego udaje się jednak wyleźć z mroków jamy na powierzchnię i żyje się dalej. Świeci się dalej.
Najgorzej jest jak człowiek siedzi sam w nocy i się zastanawia. Nawet jeśli przez większość czasu jest dobrze, to wieczorem zawsze mam wrażenie, że coś jest nie tak.
I wie Pan co ja myślę? Że w życiu naprzeciw wszystkiemu trzeba robić głupstwa i mieć kaprysy. Że rozsądek i posłuszeństwo wcale nie muszą być nagrodą.
Czasem zbyt mocno wierzymy, że ludzie są inni, że ktoś wróci, zrozumie czy przeprosi. To nie życie nas przeraża, ale czekanie na coś, co może nigdy nie przyjść.
Człowiek dochodzi do przerażających wniosków, gdy ma zbyt wiele czasu na myślenie.
I choć jestem sam i piję i znów gdzieś tam Cię mijam. I nie wiem już jak masz na imię, i nie wiem czy ze mną byłaś.
Nie skreślaj ludzi karma wróci, nikt nie jest z nas tu Bogiem. Bądź człowiek na co dzień, wiesz a nie wyjdzie Ci to bokiem.
Mój uśmiech mówi Ci codziennie, że wygrałam.
Wciąż walasz mi się po głowie.
Czasem miałem wrażenie, że noszę znak z napisem: dowalcie mi.
Wziąć przyjaciela, wyjechać w nieznane, poznać nowe miejsca, nowych ludzi, nowe smaki, bawić się, tańczyć, pić wino, czytać książki, odłożyć wszystkie zmartwienia na bok, żyć, podróżować, odkrywać.
Nienawidzę milczenia, nie odzywania się do siebie, nie pisania. To jest gorsze, niż zakończenie znajomości.
Pamiętaj, nie ma co się spinać. Jak nie idzie to kopnij, zostaw, odpuść. Na końcu i tak liczy się kim jesteś, a nie kim chciałabyś być.