Jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza.
Miłość jest jak echo, ile dasz jej tyle wraca.
Odnajduję się w Twych wadach i w Twych zaletach, wiem, że powiesz mi jeżeli będzie coś nie tak. Niech mi zabiorą powietrze i tak będę oddychała Tobą.
Ludzie i ich sny zagrzebane betonem, gdzieś tam ja i Ty, róże pod nieboskłonem.
Witaj na pokładzie statku, który idzie na dno.
Wiem, że wszystkiego masz czasem dosyć. Zrób to! Podnieś głowę i rozpuść włosy.
Nic nie pomoże, gdy przeznaczenie w parszywym humorze
Wciąż mieszają mi się w głowie dobry humor i smutek.
Potrzebuje Twego wsparcia jak nigdy indziej, już nie liczę na farta i nie czekam, że to samo przyjdzie.
Żyjesz w innym rytmie, bo coś przestało istnieć.
A niebo znów na głowę spada mi. I nadziei coraz mniej na słońce.
Każdy czasem przegrywa.
Każdy? Być może ja nigdy.
Już nigdy nie spojrzę na żadnego faceta!
Będzie ci trudno. Połowa ludzkości to faceci.
Kiedyś było wszystko inaczej, dziś są pożary których już nie zgaszę. Uczę się słów znaczeń na nowo.
Zniknie nienawiść i wszystkie emocje złe, może kiedyś umrze w nas ten pierdolony gniew.
Zmiany przychodzą na pewno, ale nie wtedy, kiedy się na nie czeka.
Ile były warte nasze słowa, kiedy próbowaliśmy wszystko od nowa?
Czego chcesz więcej prócz tego co masz, prócz tego co mogę dać ci w podzięce za kilka tych lat.
Zbyt dużo znaczyłeś, żebym teraz tak po prostu usunęła nasze wspomnienia.