Kartka z pamiętnika - list do Mamy.
Nie wiem jak zacząć, co napisać, nie wiem już nic. A więc zacznę od początku. To wszystko wydawało się takie proste, ale się myliłam. W roku 2010 zmarła moja Mama,a ja miałam 13 lat. Myślałam,że to koniec, że się poddam, że nie dam rady żyć. Odeszłaś Mamo tak szybko, niewiadomo kiedy, a przecież miałaś nas, mnie, dziewczyny i Tatę. W tym wieku gdzie Ciebie potrzebowałam, nie było Cię. Wiem,że to nie twoja wina, ale jest mi strasznie przykro. Po twojej śmierci jakoś, wszyscy poukładaliśmy sobie wszystko na nowo- żeby żyć, żeby jakoś w miarę funkcjonować. Ale to wszystko było na nic. Tata uciekając od problemów, zaczął pić. Nie rozmawiał z Nami. Non stop kłótnie, wojny. Miałam tego dosyć. Po prawie 4 latach po twojej śmierci, dociera do Mnie ,że Ciebie nie ma i nie będzie- jeszcze większy cios w serce. Tak strasznie się pogubiłam, tak strasznie jest źle. Brak jakichkolwiek chęci do życia, do wyjścia z łóżka. Nie daję sobie rady- poddałam się. Teraz widzę jakie 'braki' nastąpiły po twojej śmierci.. Wiesz Mamo jak strasznie źle ze Mną jest? Nie dogduję się z nikim już. Z tatą? Mogę zapomnieć o jakiejkolwiek rozmowie. On traktuje mnie 'inaczej'. Zawsze jestem Ja najgorsza, Ja popełniam najwięcej błędów. Traktuje Mnie jakbym była nikim, jest mi strasznie przykro. Ale to nie koniec moich problemów. Po zerwaniu z chłopakiem w którym streszczałam swój 'mały świat', który był dla mnie wsparciem, całkowicie się zgubiłam. Nie wracanie na noc, ucieczki z domu, ciągłe kłótnie z tatą i z siostrą. A wszystko spowodowane tym,że spadłam na same dno. Niepotrzebnie zaczęłam tą grę. Uzależniłam się od narkotyków. Oczy podkrążone, noce nieprzespane, kilka kilogramów mniej. To ucieczka od problemów. Wiem,że źle zrobiłam i żałuję. Jestem zniszczona psychicznie, takie samobójstwo. Przepraszam Cię Mamo,że tak się zmieniłam. To wszystko mnie przerasta. Nie funkcjonuję już, a każda najmniejsza porażka mnie zabija. Nie daję sobie rady. Te ucieczki w narkotyki bądź uciekanie z domu, to wołanie o pomoc. Zostałam z tym wszystkim sama. Pomyślałabyś Mamo,że będę miała problem z narkotykmi? Narkotyki stały się już codziennością. Dopiero po 4 miesiącach zauważyłam zmiany w mojej psychice. A więc chociaż troszkę staram się wziąć w garść. Nie chcę już być ćpunką. Zobacz co Ja sobą zaprezentowałam.. Pokazałam idealnie jak nisko człowiek może upaść. Przez te problemy w domu, złamane serce- zaniedbałam szkołę. Wiesz jakim upokorzeniem dla mnie było iść i poprawić coś na dopa żeby zdać? Czuję się jak śmieć. Wstyd mi Mamo to w liście do Ciebie pisać, ale mam problem z narkotykami, a zaczęło się niwinnie. Ale gdy brałam czułam się inna, taka odważniejsza, lepsza. A teraz? Teraz jest odwrotnie. Nie wychodzę z łóżka, z pokoju. Nie mam po co nawet. Wiem,że stawiałaś na moją przyszłość, na lepszą przyszłość,a Ja najzwyczajniej w świecie to zepsułam. Bardzo mocno Cię przepraszam,że tak się zmieniłam,że się poddałam. Jest Mi strasznie przykro,że wciągnęłam się w to bagno. Potrzebuję więcej czasu, a postaram się zregenerować.
Kocham Cię Mamo. Jedyne co mogę teraz zrobić to przeprosić Cię za łzy, które za Mnie wylałaś i za Mnie teraźniejszą. Tęsknię bardzo mocno.
Anonim.