mail: [email protected]
Prośbą kierownika było załatwienie cateringu i kwiatów dla gości przyjeżdżających na konferencję, która odbywała się dziś popołudniu. Od razu zabrałam się do załatwiania sprawy. Zajęło mi to kilka godzin, a na uczelnie wróciłam akurat w godzinie swoich konsultacji. Wpadłam do gabinetu, zmęczona tachaniem kwiatów przez pół piętra.
- Są śliczne, jak pani- skwitował natychmiast kierownik, stary podrywacz, od samego początku miał do mnie maślane oczy, nie przeszkadzało mi to jednak nigdy, bo oprócz słów nie robił nic niebezpiecznego. Włożyłam kwiaty do wazonu i nalałam sobie wody do szklanki, stałam tak oparta o blat półki i obserwowałam jak wypełnia dyplomy. Jak na czterdziestkę wyglądał dość młodo, jedynie kilka siwych włosów mogło zdradzać jego wiek. Opięta koszula eksponowała umięśnione ciało. Otrząsnęłam się, kiedy wstał z krzesła i nerwowo pomaszerowałam do swojego biurka.
- Jak wyglądam pani Marto, za moment otwieram konferencję, a pani zna się na tej całej modzie- jak zwykle kokietował. Przekrzywiłam głowę i cmoknęłam wyrażając aprobatę dla jego drogich dżinsów, błekitnej koszuli i szarej marynarki. Wiedziałam, że mogę pozwolić sobie na takie żarty, bo pomimo zależności zawodowej utrzymywaliśmy luźne kontakty.
- Całkiem, całkiem. Tylko proszę poprawić krawat, nieznacznie się przekrzywił- zauważyłam.
- Liczę na pani pomoc- przysiadł na moim biurku, a ja ochoczo pomogłam mu w problemie. Nie wiem sama jak to się stało, że znalazłam się pomiędzy jego nogami znajdującymi się w rozkroku, dodać muszę, że odległość jaka nas teraz dzieliła była dość dwuznaczna. Bez skrępowania jednak zaczęłam poprawiać krawat, z pasją i dokładnością, jakiej nigdy wcześniej nie przykładałam do tej czynności. W tej samej chwili drzwi otworzyły się i stanął w nich Piotrek. Byłam chyba tak zajęta krawatem Karola, że nie usłyszłam pukania. On zresztą też. Odskoczyłam jak poparzona, a mój przełożony nerwowo poprawił marynarkę, zabrał dokumenty i wyszedł, zgrabnie omijając zarówno wzrok jak i sylwetkę Piotra. Ten zaś stał jak zaczarowany, dopóki Karol nie zamknął za sobą drzwi.
cdn.
A.
zbliżamy się do końca... :)