mail: [email protected]
- Najlepiej jak najszybciej- nie wytrzymałam, wiedziałam, że droczy się ze mną z premedytacją.
- Coś ty taka nerwowa..- zakpiła- już ci mówię. Piotrek był mocno niezadowolony, że zamiast ciebie zobaczył mnie. W przerwie, niczym nie skrępowany podszedł do mnie i zapytał o twoją nieobecność. Tak, jakby wiedział, że już o wszystim wiem. Pewny siebie skubaniec.
Tego się mogłam domyślić, więc nie do końca zaspokoiłam się relacją Dagi. Rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
- Dagmara, muszę kończyć, ktoś dzwoni.
- Ok, pa! I wracaj szybko do zdowia- zasmiała się na pożegnanie.
A ja, gdybym mogła, wcale nie wróciłabym na uczelnię, a na pewno nie na zajęcia z nim.
Podreptałam pomału w stronę drzwi, i dzięki bogu, zanim je otwarzyłam spojrzałam w wizjer. Po drugiej stronie stał, nie kto inny, jak pan Piotr, we własniej osobie. Niedoczekanie twoje, że ci otworzę- pomyślałam sobie w duchu i jak najciszej udałam się do kuchni. Siedziałam tak w ciszy i bez żadnego ruchu spory kawałek czasu, co jakiś czas tę moją ciszę zakłócał piskliwy dźwięk dzwonka. W końcu odpuścił, widziałam jak niezadowolony odpala papierosa stojąc przed swoim samochodem, a później do niego wsiada i odjeżdża, łamiąc przy tym przynajmniej pięć przepisów. Odetchnęłam z ulgą i w końcu mogłam się poruszyć.
Skończyło się błogie lenistwo, nastał kolejny poniedziałek i tym razem, chcąc nie chcąc, musiałam pojawić się na uczelni. Było dość wcześnie, więc niczym nieskrępowana szłam pustym korytarzem, a stukające obcasy odbijały się echem chyba w całym budynku. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Zatrzymałam się i odwróciłam.
- Piotrek?- krzyknęłam zdziwiona- co ty tu robisz o tej godzinie?- cholera, specjalnie przyjechałam wcześniej, żeby się na niego nie natknąć. Doskonale wiedziałam, gdzie i o której ma zajęcia, bo przecież sama układałam siatki zajęć.
- To chyba mnie należą się wyjaśnienia- mruknął wkurzony.
- O pani Linke, dobrze, że panią widzę- na moje szczęście przerwał nam kierownik wydziału. Pojawił się w samą porę. Piotrek puscił uścisk i posłał mi gniewne spojrzenie- mam do pani prośbę, ale omówimy ją w gabinecie- skiął ręką w stronę wind- proszę dać torbę, pomogę pani.
Usatysfakcjonowana obrotem akcji posłałam lekceważące spojrzenie w stronę Piotra, który stał na środku korytarza. Aż zakuło mnie w brzuchu, kiedy w jego oczach dostrzegłam to samo rozczarowanie, które widziałam po tym, jak pierwszy raz przerwała nam Dagmara
cdn.
A.
niech Wam będzie, wstawiam kolejną część opowiadania ale ostrzegam, że mam już mało części, a jutro zamiast pisania czeka mnie wielkie sprzątanie. no, może nie tak wielkie, ale muszę ogarnąć dom bo znajomi przychodzą nas prosić na wesele <3
chciałam też podziękować za tak liczne komentarze, dają mega powera. :*
+ ma ktoś pomysł na tytuł opowiadania?