mail: [email protected]
Walentynkowa opowieść cz10
- Ja? - odchrząknął, zastanawiając się na ile może być szczery. - Ja chyba miałem trochę więcej związków niż ty.
- Raczej przygód -Alina patrzyła prosto na niego, jakby naprawdę mogła cokolwiek dojrzeć. Ciężko było znieść szczere spojrzenie cudownych oczu.
-Można to tak nazwać.
Zapanowało milczenie. Wiedziała, że nic więcej jej nie powie. Skoro wolał, by zostało to tajemnicą, to nie będzie napierała.
-Powinnam się spakować. Nie bardzo wiem, co mam zabrać?
- Dużą ilość ciepłej odzieży i kurtkę zamiast płaszcza.
- Hm& Kurtkę? Dobrze. Dasz mi dwie godziny?
- Mam ci pomóc?
-Nie. Masz sobie pójść i wrócić, gdy już będę gotowa. Na ratunek zadzwonię do mojej przyjaciółki.
Wzruszył ramionami. Nieźle się zaczynało. Masz sobie pójść& Ile stanowczości było w jej głosie. A on dotąd sądził, że ma do czynienia z delikatną, nieśmiałą kobietką.
Uśmiechnął się i wstał.
- Dobrze. Będę punkt druga. Masz być spakowana i gotowa do drogi.
Kiedy została sama w mieszkaniu, gwałtownie rzuciła się by odnaleźć telefon. Szybko wystukała numer Izy i pośpiesznie wyjaśniła jej zaistniałą sytuację.
Kwadrans później przyjaciółka zapukała do drzwi, potargana, zziajana, ciągnąc za sobą nieco sfatygowaną walizkę.
- Cześć wariatko! Przyniosłam to, co chciałaś, a nawet więcej.
-Więcej? - Alina cmoknęła ją w policzek.
-Założę się, że w charakterze bielizny nocnej występują u ciebie bawełniane, rozciągnięte piżamy?
-Tak. Co w tym złego? W takich śpi się najwygodniej.
- I każdy facet od razu da nogę, gdy zobaczy cię w takim dezabilu.
-Ale ja
-Tak, pewnie- przyjaciółka podreptała prosto do małego pokoiku Aliny i z impetem otwarła szafę. - Co my tu mamy?
Godzinę później w przyniesionej przez nią walizce, piętrzyły się równo ułożony kupki ciuchów.
- Moja kurtka będzie na ciebie za obszerna.
- Nic nie szkodzi. I tak nie mam wyjścia. Nie wezmę przecież płaszcza.
-Och, Alinka, trochę się o ciebie boję - Iza usiadła tuż obok niej na wąskim łóżku. - A twój patologicznie zazdrosny brat dostanie szału.
- Przestań. Mamy tylko siebie, dlatego to robi.
-Możliwe. A jak u ciebie z paznokciami?
- Byłam u kosmetyczki trzy dni temu. Nie bój się, zabłysnę seksownym, zadbanym ciałkiem -Alina poklepała ją po ramieniu.
- I nie tylko. Tutaj masz satynowa koszulkę nocną. Moja, jeszcze sprzed ciąży. To jakbyś chciała zaszaleć.
- Zaszaleć? - Z powątpiewaniem przesunęła dłońmi po gładkiej powierzchni materiału.
- Jest seksowna, czerwona i łatwo się ją zdejmuje.
- Odbiło ci?
- Oho! Ktoś się dobija. To pewnie ten twój Michał.
- On nie jest mój!
- Idź, otwórz. A ja zapakuję resztę i zamknę walizkę.
Wciąż pełna wątpliwości wyszła na korytarz.
-Gotowa? Michał miał radosny, pełen entuzjazmu głos.
-Prawie.
- To daj, wezmę bagaże, a ty się ubierz. Jedziemy, bo przed nami długa droga. A wciąż pada śnieg.
- Dobrze. Walizka jest w moim pokoju.
-Tutaj! - zawołała Iza, ze stęknięciem stawiając przed nim średnich rozmiarów torbę. Badawczo spojrzała na Michała i zrobiła dziwną minę. -Masz być dla niej dobry i uważać, by nie przesadziła z alkoholem -przykazała surowym tonem.