MOŻNA PYTAĆ KLIK :)
FANPAGE -Kto jeszcze nie kliknął to zapraszam ;**
[email protected] poczta ;)
Kochane wchodzimy i czytamy o co chodzi i wysyłamy zdjęcia , nagrodą jest pakiet Pro , uważam że warto wziąć udział w sumie Wy nic nie robicie tylko wyślecie Nam swoje zdjęcie a możecie za darmo wygrać pakiet ;) więcej informacji tu - KONKURS
Mijały dni za dniami. Nie rozmawiali ze sobą. Bronili się do tego pomimo, że ciągnęło ich do siebie. Chłopak, który walczył o względy Julki nie poddawał się. Chodził za nią, prawił komplementy, nawet poprosił ją aby została Jego dziewczyną. Na marne. Ona widziałam tylko Huberta. Kochała Go całą sobą, jej serce należało do Niego. Pomimo, że miał chore serduszko, to miał także jeszcze jedno zdrowe. Lecz On się przed tym bronił jak tylko mógł. Dziewczyna ciągle o Nim myślała i płakała, koleżanki próbowały ją pocieszać lecz nie skutkowało.
Pewnego dnia Hubert siedział na ławce na placu szkoły. Rozmyślał. Dlaczego On na to wszystko pozwalał? Patrzał na to jak jakiś idiota próbuje rozkochać w sobie Julkę. A co jeśli mu się to uda? Co jeśli się w nim zakocha i będzie jego? A ona nie będzie wiecznie płakać za nim..
W oddali zauważył swojego rywala wraz z kolegami. Jakaś obca siła pociągnęła go w tamtym kierunku. Nie wiedział co robi, wiedział tylko, że musi z nim porozmawiać. Że to co się dzieje dziać się nie powinno.
- Hej! - zawołał. - Zostaw Julię w spokoju. Nie patrz na nią i nie łaź za nią.
- A kim Ty jesteś żeby mówić co mam robić? - zaśmiał się.
- Wyzywam Cię na pojedynek. Ścigajmy się. Jeśli wygram zostawisz ją w spokoju, jeśli przegram to pomogę Ci ją zdobyć.
- Mam Ci pomóc się zabić? - kpił.
- Bieg na 100m, teraz. - powiedział Hubert idąc w stronę boiska.
Nie był pewny tego czy wygra. Wiedział, że Jego rywal jest w tym o wiele lepszy od Niego. Był najlepszy w szkole z biegów, a On? On nie biegał od dzieciństwa..
Ustawili się na linii. Hubert wiedział, że ryzykuje życiem. Wiedział, że może Go to zabić. Ryzykował drugi raz życiem dla Julki.
Ręka jakiegoś przypadkowego chłopaka z ich szkoły się uniosła ku górze, za chwile odpadła w dól dając znak, że mają ruszać. Biegli. Byli równo, łeb w łeb. Biegli, oboje o tą samą wygraną. O Julkę. Żaden z nich nie zwolnił. Hubert nie mógł przegrać. W wygranej chodziło o szczęście. O szczęście Jego i Julki. O nich..
Linia została przekroczona. Oboje opadli na ziemię. Nieznajomy wstał z ziemi podchodząc do Huberta.
- Gratuluje. Jest Twoja - powiedział podając Hubertowi rękę i uśmiechając się. Był to szczery uśmiech. Przyjacielski?
- Dzięki - powiedział i odwzajemnił uśmiech.
- Ty ją naprawdę kochasz. Nie pozwól aby płakała. Niech będzie szczęśliwa. Walcz o nią i o chorobę, musisz wyzdrowieć dla niej - powiedział i oddalił sie w stronę szkoły. Hubert nie tracił chwili i podbiegł w kierunku okna które należało do pokoju Jego wybranki.
Wziął niewielki kamień i rzucił w szybę. Dziewczyna po chwili wyszła wychylając się.
Zdziwiła się. Co On tutaj robi? Przecież zakończył wszystko. Przecież jej już nie chciał.
- Hubert, co ty robisz?
- hej! - krzyknął.
- Oszalałeś? Chłopakom nie można przychodzić do damskich akademików.
- Julka, chodźmy na randkę pooglądać błękitne niebo na łące. Chodź - powiedział z promiennym uśmiechem.
- Myślałam, że ze sobą zerwaliśmy - powiedziała smutna.
- Naprawdę? Kiedy? Nie wiedziałem o tym - powiedział idąc powoli w innym kierunku. Był to znak dla Julki, że ma iść za nim.
- Nabijasz się ze mnie! - krzyknęła i wybiegła z pokoju w stronę Huberta.
Szli w stronę łąki. Ich łąki. Hubert nagle chwycił dłoń Julki uśmiechając się do niej. Doszli na polankę. Leżeli wpatrując się w niebo. Czuli swoją miłość w powietrzu. Tak bardzo czuli się wspaniale będąc ze sobą. Kochali się i nic ani nikt nie mógł tego zmienić. Nawet najbliższa śmierć Huberta nie była wstanie ich sobie odebrać.
cdn