Zapraszam wszystkich naprawdę bardzo, bardzo serdecznie do przeczytania tego przemyślenia. Ja, kiedy czytałam je pierwszy raz miałam łzy w oczach. Bardzo chwyciło mnie za serce. Warte przeczytania i przemyślenia. Bardzo dziękuję autorce za to, że możemy to opowiadanie udostępnić właśnie na naszym blogu.
Wszystko zaczęło się ponad pięć lat temu. Byłam zwykłą nastolatką, która wiecznie otaczała się gronem kumpli z osiedla. Między innymi On. Blondyn, który od zawsze był jak brat. Był w każdej chwili. Mogliśmy przenosić góry. Godzinami siedzieliśmy w pakamerce, którą sami stworzyliśmy. Graliśmy w karty, piliśmy piwo. Bardzo długo nie widziałam w Nim Mężczyzny z którym mogłabym stworzyć idealny związek. Po czasie coś się zmieniło. Nie potrafiliśmy wytrzymać bez siebie jednego dnia. Byłam uzależniona od esemesów o treści "za tyle i tyle tu i tu". Wskakiwałam w dresy i t-shirt, bez grama makijażu-taką mnie Pokochał. Tak, zgadza się po czasie wyznaliśmy sobie Miłość. Myślę, że przez ten cały czas przeżyliśmy tyle Miłości co niektórzy nie zaświadczą przez całe życie. Brnęliśmy w to wszystko mimo całęmu światu. Było milion zakrętów, tysiące akcji które chciały to spierdolić. Jednak mimo to było jak w bajce. Wspólne spontaniczne wyjazdy. Akceptacja wszystkich swoich wad i zalet. Znosił moje chumorki, wspierał w każdej chwili. Płakaliśmy sobie w ramionach. Potrafiliśmy godzinami śmiać się w głos. Wspólne święta, sylwestry. Planowaliśmy przyszłość, wspólną przyszłość do chuja! Najpiękniejsze było to ze wszystko działo się pomalutku, jak w filmie. Z każdym dniem poznawaliśmy się po kawałeczku. Wszyscy byli przekonani, że ślub to tylko formalność-bo nie potrafimy bez siebie żyć. Bo tak było. Pamiętam dzień, noc kiedy pierwszy raz zerwałam, poszło o jakąś głupotę, połączoną z alkoholem. Obudziłam się z zapuchniętymi oczami od płaczu-wiedząc że nikt inny mi Ciebie nie zastąpi. Moja wina-wiedziałam o tym. ale pierdolona duma brała górę nad rozsądkiem. Przyjechałeś z bukietem róż, i przy mojej Mamie powiedziałeś jak mocno mnie Kochasz, że jesteś dupkiem. Mimowolnie popłakaliśmy się oboje. Od tego czasu powiedzieliśmy że zrobimy wszystko by to ratować. By nie stracić siebie, Ty mnie ja Ciebie. Pojechaliśmy do Kazimierza na parę dni. Była to nasza rocznica. Zawsze pamiętaliśmy kiedy mijał nam kolejny miesiąc, rok. Z czasem mi zaczęło coś przeszkadzać, chciałam poszukać czegoś nowego, Ty być moze też. Coś zaczęło się psuć. po ponad trzech latach związku! Po zajebistej przyjaźni. Zostawały tylko ułamki zdań urywanych w połowie. Przestaliśmy się starać. Pamiętam dzien 13 kwietnia w piątek. Tak pechowy. Najgorszy dzień w moim życiu. Teraz to wiem. Noc godzina trzecia, wracaliśmy pod wpływem alkoholu skończyłam to wszystko, powiedziałam definitywnie DOŚĆ. Ze łzami w oczach odeszłam, odwracając się na pięcie. Padło za dużo o kilka słów. Zbyt mocnych. Bolało w chuj bolało. Ale ja zawsze pokazywałam ze jestem silna. Za dużo unosiłam się honorkiem, teraz widzę że byłam zbyt dumna, zbyt pewna tego że Kochasz i dalej będziesz walczył, mimo tego że zbyt często byłam okrutna wobec Ciebie. Dzisiaj mija ponad rok od tego wszystkiego co było, a ja dalej nie mogę zapomnieć. Co z tego że pojawia się ktoś inny, ten ktoś jest na chwilę. Odrzucam Go bo nie jest Tobą. Nie ma tego samego zapachu, dotyku, smaku. Nie zna mnie na wylot tak jak Ty. Nie całuje w czółko tak jak Ty to robiłeś przed snem.
Teraz co? Teraz mi pozostała znajomość. Tak, widujemy się często, na piwie na osiedlu. Dajesz mi swoją bluzę, która wciąż pachnie Tobą. Ale brak Nam odwagi by powiedzieć o uczuciach. Omijamy ten temat, rozmawiamy o głupotach. Boimy się sama nie wiem czego.
Pomijając fakt, że dalej nie jesteśmy obojętni. Świadczą o tym teksty czy ciepło, dzwonienie czy dotarłam szczęśliwie do domu, pytania co słychać u Babci, Mamy, Taty. Wiemy oboje, że nikt nam siebie nie zastąpi. Nikt nie będzie tak bliski, tak Kochany, że aż niemożliwy.
Piszę to wszystko dlatego, żeby Was ostrzec , żebyście doceniali to co macie. Nie traćcie Miłości przez głupotę. Pierwsza prawdziwa Miłość zdarza się tylko raz, na zawsze zostawi ślad. Teraz to wiem. Za późno. A setki wspomnień zostaną na zawsze. Pewnie kiedyś spotkamy się mając własne Rodziny, ale zawsze będzie ten błysk TO MIELIŚMY BYĆ MY!
Nie odpuszczajcie, walczcie do końca, Nam zbrakło sił...
~~ Niepodpisana.