MOŻNA PYTAĆ KLIK :)
[email protected] - poczta ;)
FANPAGE -Kochani do dzieła KLIKAMY ;)
Chłopaki wyjechali do pracy do Holandii. Ja całymi dniami siedzę z mamą w kwiaciarni, zatrudniła mnie jako dostawcę kwiatów. Słabo, ale zawsze jakaś kasa wpadnie, a przecież hajs się musi zgadzać. Dzięki temu wiem też co się dzieje u Julity, bo jej mama przychodzi do nas średnio co trzy dni po świeże kwiaty dla Juli. Cały czas próbuję wymyślić jak się do niej zbliżyć. Teraz kiedy chłopaków nie ma, mam wolną rękę w działaniu, nikt mi nie będzie komentował.
-Dzień dobry- to mama Julity, dziś wypada dzień zakupu kwiatów. Swoją drogą niesamowita z niej kobieta. Ile musi mieć w sobie siły, żeby utrzymać siebie i Julitę przy nadziei.
-Cześć, Krysiu. Mam dla ciebie słoneczniki, tak jak prosiłaś- moja mama w swoim żywiole. Na te słowa pani Krysia uśmiecha się blado.
-Dziękuję- widać po niej, że jest załamana. Nie ma co się dziwić. Ja stoję z boku i przysłuchuję się rozmowie- i mam kolejną prośbę, następnym razem mogłabym prosić o białe tulipany?
-Jeśli tylko będą na giełdzie, przekażę synowi, na pewno poszuka. A jak czuje się Julitka?- na to pytanie kobieta załamuje ręce.
-W ciągu tych trzech tygodni od wyjścia ze szpitala odezwała się może z trzy razy. Dziś prosiła o te białe tulipany, ale z domu nadal nie chce wyjść. Lekarz przychodzi do niej, zamiast ona do niego. Ciężko jest.
-Tak mi przykro, nie wiem co mam powiedzieć.
-Ja już pomału nie wierzę, że będzie jak kiedyś. Dziękuję za kwiaty, do widzenia.
-Do zobaczenia, trzymaj się.
Tak jest! Białe tulipany. Przywiozę je, nawet jeśli miałbym je wytrzasnąć spod ziemi. Do głowy przychodzi mi też pewien pomysł, który od razu wprowadzam w życie.
cdn
A. klik ;)