I stało się
F.C. Barcelona 2:0 Real Madryt
Grand Derby dla dumy Katalonii
Wielki szacun dla Toure, bo grał, zwodził, bronił, wprost genialnie
Posiadanie piłki, wprost miażdżące 70% Barcelony przy 30% Realu...
No i brawa dla Eto'o, który nie strzelił karnego, ale mimo to, w 83 minucie, odkupił swe winy i
pokonał, świetnie dysponowanego Casillasa, no i oczywiście dla Messiego,
któremu ostrymi faulami, Real chciał wybic z głowy football, lecz on w
doliczonym czasie gry, grając w meczu, na tak wysokim poziomie, pozwolił sobie
lobnąc Casillasa i przypieczętowac zwycięstwo
I choc serce chciałoby 5:0, to wynik 2:0 w pełni satysfakcjonuje
Ja to powinienem byc jakimś reporterem i komentatorem, bo jak już się rozgadam, albo rozpiszę
o piłce i o Barcelonie, to nie mogę przestac..
Visca el Barça!
Pozdro dla wszystkich