Tak łatwo wątpię w siebie, ale to z powodu panicznego strachu przed porażką.
Dziś zadano mi pytanie "Jaką porażką?" No właśnie. Jaką? Moje marzenia, są jak mokry piach, złapię je i podtrzymuję w tym stanie i gdy już staną się ciałęm stabilnym, stałym, odkładam, jak spełnione. Tym razem pozwoliłam piachowi w dłoniach wyschnąć, a ten szybko zaczął przelatywać przez palce. Dostałam odrobinę wody i teraz już tylko ode mnie zależy to, czy uda mi się to wszystko ukształtować.