Się skacze się pływa i dresa się nosi
Jutro egzamin z matmy i czarno to widzę, w mej głowię pustka, podobnie jak w zeszycie:/
Przydało by się czegoś nauczyć, ale chyba posłucham mądrej rady i dam sobie z tym spokój, najwyżej kampania wrześniowa zamieni się w powstanie listopadowe;)
opowiem wam pewną przypowieść
Szedł sobie żyd (nazwijmy go Jurek) na targ i zgłodniał,
zobaczył, że niedaleko rośnie grusza więc postanowił się najeść gruszek
zjadł kilka, a resztę postanowił osikać.
Wieczorem jak wracał z targu po raz kolejny zgłodniał, gdy doszedł do tej samej gruszki, zaczął wybierać gruszki których nie osikał,
wybierał tak długo, aż okazało się że zjadł wszystkie.
morał z tej przypowieści wyciągnijcie sobie sami.
A dzisiejsze pozdrowienia kieruję do skromnej i mądrej autsajderrki
oraz
dla góreckich meneli no i tego jednego z Hańska ;)