Eh dzisiaj był w miarę ciężki dzień.
Jedna osoba udowodniła ze jest cwelem i za nic ma przyjaciół.
Takie osoby we mnie zal normalnie wzbudzają. najgorsze jest to ze ta osoba była najlepszym przyjacielem twoim i wbija nóż w plecy. Gdyby nie interwencja kilku osób to bym mu powiedział kilka zdań i raz po mordzie bym mu walnął .
Po za tym dzień ten przyniósł wiele rozczarowań.w sumie okazało się ze mi wszystko wisi i jestem tak zwanym człowiekiem bez serca zlewającym na swoje sprawy uczuciowe. Bo kochać kogoś bez uczucia odwzajemnionego to to kara czy nie ?? jeśli kara to za jakie grzechy a jeśli nagroda ?? to czym sobie zasłużyłem na takie cierpienie?? Ogólnie doszedłem do wniosku ze jestem aseksualny i aspołeczny. chciałbym chociaż jeden tydzień spędzić spokojnie i bez stresu. Po za tym sądzę ze ta moja tak zwana miłość to po prostu zauroczenie bo gdy się kocha kogoś tak długo i nie przynosi yo rezultatów to chyba tylko złudne marzenie jest ze będzie coś więcej z tego by się nie dołować światem całym.
Nie wiem ogólnie co mi jest. Jak by tak zwane serce było zaprogramowane na tą właśnie osobę a nie na kogoś innego. Chociaż przyznam ze mam dylemat myśleć o tej z którą naprawdę nie będę czy mieć jakieś marzenia dotyczące się tej co daleko ode mnie mieszka. Chociaż z drugiej strony bliża mi jest ta co do niej nie daleko mam ale wiem ze z tego nic nie będzie nie wiadomo jak bym się starał
Myślę ze zakończę tą wywiedz bo już pewnie przynudzam was
pozdrawiam wszystkich