O sobie: Jestem urodzonym singlem który przypadkiem zakochał się bez pamięci. Życie ze mną na co dzień to kompletna męczarnia. W sumie mam tego świadomość - jestem całkiem dobrym materiałem na wroga i kompletnie fatalnym na żonę.
Czy wreszcie spełni się moja karma i zostanę sama ze sobą? Czy wtedy wreszcie poczuję się wolna? Czy raczej zgniję z samotności? Szczerze mówiąc jakoś mi to wisi.
Staram się szukać w życiu pozytywnych spraw.
Przeprowadzam reorganizację wnętrza, ustalam rozwiązania optymalne. Optymalne tylko dla mnie, bo właśnie dzisiaj postanowiłam zostać egoistką. Dokładnie w taki sam sposób, w jaki postanawia się zostać lekarzem, adwokatem albo rzeczoznawcą. Poradzę sobie, zdolna ze mnie bestia.
Nie płaczę. Nie zgrzytam zębami. Jak na mnie jestem wyjątkowo normalna. I podejrzanie miła dla otoczenia. Kiwam głową i z uprzejmym uśmiechem dziękuję na zewsząd napływające liczne wyrazy współczucia i ubolewania z okazji zaistniałych okoliczności.
Odnajduję własną niezależność. Na pewno gdzieś jeszcze jest. W odstawce, wycofana z obiegu jak stare pieniądze, wyśmiana, wytknięta palcem prosto w oko, podobno niepotrzebna. Podobno.
Uczę się być kotem. Na powrót. Na miękkich łapkach kroczyć własnymi ścieżkami, śmiać się do siebie zalotnie kręcąc ogonem, prychać z niesmakiem, gdy coś idzie nie po mojej myśli. I ulatniać się, gdy tylko mam na to ochotę. Bez emocji, bez najmniejszej tęsknoty, bez głębszych wrażeń.
I tak jak w dobrym filmie o rzeczach przykrych nie powiem już nikomu, jak naprawdę mam na imię.
Bo najbardziej ze wszystkiego żałosne jest zdanie sobie sprawę, że tak naprawdę cały czas na twarzy ma się maskę z sztucznym uśmiechem. Jestem zmęczona byciem Czarnym Piotrusiem.
Wybaczy Pan/Pani ja się odmeldowuję bo źle mi robi bycie bębnem.
Jestem jaka jestem i się nie zmienię.
Jestem Cheshire .
Czym się zajmuję: Po co martwić się czymś na co nie mamy wpływu ?
O moich zdjęciach: Świata nie można zmienić tylko za pomocą pięknych słów dlatego urodził się ktoś taki kto wymyślił aparat fotograficzny.