Był taki czas pełen beztroski, śmiechu i wariactw.
Człowiek próbował zakazanego i wtedy to smakowało tak kolorowo.
Było tyle planów, marzeń, wszystko zapowiadało się tak radośnie i świat leżał u naszych stóp.
Cieszyliśmy się z kłosów zboża i że wracamy do domu chwilę po zmroku, ale już PO zmroku.
W naszym prostym, poukładanym świecie nie było pieniędzy, ich dostatku i niedostatku, nie było kłótni, nie było żadnych męczących, poważnych spraw. Było tu i teraz.
Nie istniała urażona cisza pełna niedomównień. Było przecież tyle ważniejszych spraw - zamarznięta kałuża, stroma górka, gdy spadł śnieg, łąka ze świeżo skoszoną trawą.
Czysta, niczym nie zmącona radość.
Dziś każdy goni za swoim szczęściem, ale ono już nie jest tak prawdziwe i namacalne.
Dziś każdy ściska kurczowo swój kupon leczący całe zło świata, czekając na losowanie... Ale to znów nie nasz wygrywa.
Mimo, że Teraz też ma swoje blaski, wolałam Kiedyś.