jestem śpiąca, ale nie mogę spać. kłębek nerwów.
nie pamiętam już chyba co to jest szczęście.
jeżeli kiedyś tak było codziennie, to dziwię się, że jestem dzisiajw tym miejscu.
za dużo tego wszystkiego, za dużo... nie potrafię tego znieść.
melisa na noc i może zasnę.. pewnie niedługo znowu będę brać leki na uspokojenie.
gdzie w tym sens? po co tak się męczyć?
zapomniałabym... możecie ze mną pogawędzić jeśli chcecie: