A gdyby dzień był szary. A nie słoneczny jak dziś. Wstałem rano i wyszedłem z domu. Słońce dało po oczach. Na niebie prawie bez chmur. A gdyby jednak dzień był szary?
Co bym zrobił? Humory dopadają czasem bardziej, czasem mniej. Czuje się pusty, bez wnętrza. Tylko chitynowy pancerzyk który tak łatwo go zdeptać.
A jednak dziś gdy człowieczek zastanawia się nad tym czy da rade jeden dzień dłużej stać prosto słońce wyszło.
Słońce dające pozory ciepła.
Ale najważniejsze jest to jebane błękitne niebo. Które przecież jest zawsze. Zawsze bez wyjątku. Tylko że często za chmurami. Tylko że często go nie widać. Często trzeba w to wierzyć że ono tam jest.
A gdy już miałem stanąć jebany Ra jednak dał promień nadziei. na lepszy czas...
Pisane podczas śniadania w barze GAWEŁEK 3 Maja 77/7
Polecam.
;] Gdy nastrój sie poprawił to aż śniadanie zasmakowało jak nigdy