Tu gdzie jestem już nikogo nie ma
Tak jak kiedyś powiedziałeś zostałem sam
Chcesz wiedzieć jak jest?
Tu gdzie jestem już nikogo nie ma
Jestem na dnie
Taki jak ty
Rozdarty, słaby, złamany, zły
Zaszczuty w świecie paranoi i strachu
Ambicji, honoru i walki
Czuję się odarty z uczuć
Z moich myśli, zgwałcony
Mentalnie poniżony.
Przed nikim czoła nie chylę
Odrzucam te chwile
I wszystkie słowa, którymi
Złamali, opętali
Odrzucam boga, dogmaty, świętości, herezje
Odrzucam pustą poezję
Wszystkie ich oczy puste
Znam te oczy, tak te nade mną
Znam te ręce, tak te nade mną
Ten wzrok, ten gest, ten cios
Słowo i obraz, krzyk i ból
Dźwięki i wizje, które burzą twój mur
Wszystko widzisz, wiem że się wstydzisz
Jedyne co potrafisz to z ukrycia ze mnie szydzić
Plastikowa dusza i plastikowe serce
Jestem ci potrzebny, chcesz mi zabrać więcej
Wyszedlem na ulice
Wrocilem mniejszy i slabszy
Za dobro odebralem zlo
Za prawde kłamstwo
Dostalem cios w plecy
pomyslalem, ze bedzie ostatnim
Ktos naplul mi w twarz
Pomyslalem, ze juz nigdy tego nie zrobi
Kiedy rozplakalem sie jak dziecko na widok krwi
Nienawidzę, Szukam Ciebie, Boję się, Uciekam i wracam, Czekam, Przeklinam, Nauczyłeś mnie, Stworzyłeś mnie, Dałeś wszystko i Nic nie dałeś, Jesteś, pięknym snem I najgorszym snem, Jesteś piekłem i Jesteś niebem
Tego co na górze hieny ciagną w dół
Nisko, chcesz bym był jeszcze niżej
Byś ty mógł wejść wyżej i wyżej
Z ulicy prosto na salony
wasz nowy bóg, artysta zniewolony
Słowa buntownika są jak wiersz banalny
Powiedzieli, ze udaje
Przemienilem frustracje w sile
Zamienilem lzy w gniew
Mialem kiedys jedna twarz
Teraz mam dwie, teraz mam dwie
Kazda z nich tak prawdziwa
Powiem slowa, ktorych bal sie swiat
Pomyśl kto nadaje, podaje
Kto kamufluje, zagłusza, sprzedaje
Wykręca z kłamstwem na ustach
Podjudza, podkręca
Wolność jak dziwka stoi pod murem
Ręka skurwysyna w łeb pakuje kulę
Zagłusza , decyduje
Na niewinność pluje
Tego który zmieniać chce ciągle ktoś katuje
Zadręcza, ściąga w dół
Molestuje&
Głowa oszalała bije w ciemność, w mur
Niewinność kona, płacze
Niewinność krzyczy
Patrz, skurwysynu, to jest dzień ostatni
Patrz, to jest Twój dzień ostatni.
To tak boli
Moje wnętrze ból rozdziera
Ciągle czekam na ciebie
To jak czarna dziura jak pęknięta wątła nić
Tam gdzie kiedyś było wszystko teraz nie ma nic
Ich nigdy, nigdy nie było, nigdy nie było, nigdy nie było
Powiedz gdzie jesteś!!!