Nasuwa mi się pewna dygresja mianowicie : takie zjawisko jak MIŁOŚĆ jest uczuciem złudnym i przkrym.
Tak, jestem pesymistką i uważam że uczucie które potocznie zwane jest ,,Miłością" jest tylko dziwnym, niewytłumaczalnym przywiązaniem do drugiej osoby. Z początku wydające się być miłym uczucie, przerada się w fascynację drugą osobą, i cholerne dążenie do perfekcji aby się tej osobie przypodobać. Wtedy pojawiają się zachowania typu : ,,Nie jestem tak ładna/ przystojny jak ktoś tam...O nie rzuci mnie". Gdyby ta rzekoma miłość była uczuciem dobrym, to czuli byśmy się przy drugiej osobie wolni, szczęśliwi, a nie żyli w ciągłym stresie że zrobimy coś nie tak.
Nie rozumiem też rodziców. Czyż nie powinni kochać dziecka takim jakim jest ?
Dlaczego nie mogą zrozumieć że nikt nie jest cholernym ideałem ?
Potem dziwią się dlaczego dziecko stopniowo ich znienawidza..
Przecież my mamy wolną wolę ! Dlaczego więc zamykamy się w klatkę na której wisi karteczka ,,Miłość " ?
Takie jest moje zdanie.
Dziękuję.....