w czwartek przyjeżdża mama, ja w sobotę, w końcuuuuu! święta w kłobucku, pierwszy raz od dziewiętnastu lat nie w domu. trochę dziwnie, trochę fajnie. wypłaty wciąż nie ma, pierdolone chamy i prostaki. ale mamy nowe autko, wymienimy tłumik i nareszcie można jeździć, gdzie dusza zapragnie :-D mam ja szczęście w życiu, mam..jakby nie było, zawsze tak sobie to wszystko będę tłumaczyć. szybko idzie się przyzwyczaić do pracy zdalnej, jutro już pędzimy do biura, to wstawanie mnie wykończy, ale to polska właśnie. jutro chyba.. no oby jutro, ostatni dzwonek, żeby porobić prezenty, spotkać się jeszcze z Martą i Werą i przygotować się do wyjazdu. w sumie ostatnie dwa tygodnie roku się zbliżają, trzeba będzie go dobrze podsumować, ale jest chyba najlepszy z ostatnich moich sześciu lat :-)
DUŻE KC :* do zoba jutro po pracy!