Dni monotonnego stukania w klawiaturę rozpoczęte. Tylko tuk, tuk, tuk po nocach i śnienie o przedzieraniu się przez dżunglę słownikową. Jesteśmy do tyłu ze wszystkim, nigdy nie nadążamy, ale póki co robimy dobrą minę do złej gry (wykręcając palce pod stołem). Tabletki na głowę, na żołądek, na nerwy, kawa i tup, tup, tup, tik, tik po nocach, kiedy mechanizm aż trzeszczy, a ja nie pamiętam znowu rodzajników. Rzadko - dobry film, wzruszenie - ach, jakie on ma piękne rysy - żeby nie ogłupieć zupełnie.
I chyba tylko tyle.