wczorajsze biegi zakończyły się totalną porażką, po 5 kilometrach padłam na twarz!
nigdy nie lubiłam biegać, dlatego też dzisiaj przerzuciłam się na rolki i przejechałam 20 kilometrów, spalając trochę kalorii.
oby ten zapał trwał jak najdłużej :)
byłabym z siebie całkiem zadowolona, gdyby nie fakt, że skusiłam się na zjedzenie loda, a więc nie zaliczam dzisiejszego dnia. "LIPIEC BEZ SŁODYCZY", wbij to sobie do głowy pulpeciku!
śniadanie: krakersy, woda (nie miałam czasu przygotować czegokolwiek innego)
II śniadanie: nektarynka
obiad: makaron z brokułami, woda
podwieczorek: lód -_-
kolacja: miseczka jagód z jogurtem naturalnym, herbata
bez słodyczy:
1,2,3,4
miłej nocy kruszynki! :*